Po trzech miesiącach funkcjonowania nowego parlamentu, postanowiliśmy sprawdzić, jaką aktywnością w Sejmie wykazują się posłowie wywodzący się ze środowiska sportowego. To byłe zawodniczki i zawodnicy, działacze, trenerzy czy dziennikarz Tomasz Zimoch.
O ile niektórzy z nich mogą pochwalić się imponującą statystyką, to część "wykręca" słabe wyniki. Przejrzeliśmy, ile "nasi" sportowi posłowie zgłosili zapytań, interpelacji, jak często występowali na mównicy czy głosowali.
Te statystyki mówią same za siebie
I choć może trudno w to uwierzyć, to po trzech miesiącach pracy sejmowej - aż trzech posłów w dwóch statystykach (wystąpień oraz interpelacji na posiedzeniach Sejmu) ma okrągłe zero.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie uwierzysz. Sochan pokazał, co jadł przed meczem
Są to były prezes PZN i były trener naszych skoczków Apoloniusz Tajner, były żużlowiec i drużynowy mistrz Polski Robert Wardzała oraz były prezes Falubazu Zielona Góra Robert Dowhan. Wszyscy startowali z list Koalicji Obywatelskiej.
O czym to może świadczyć zapytaliśmy dra Olgierda Annusewicza, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego: - Praca posła to nie tylko wystąpienia i interpelacje na posiedzeniu plenarnym. To tylko część obowiązków. Nowi posłowie zazwyczaj koncentrują się na pracy w komisjach, trochę po to, by zdobyć doświadczenie, a trochę dlatego, że liderzy partyjni wolą zachować dla siebie te role, które są bardziej eksponowane. Z czasem jednak to się będzie oczywiście zmieniać - twierdzi ekspert.
Dodaje również, że jest mechanizm, w którym nowi posłowie chcą sobie rekompensować brak aktywności. - Parlamentarzyści, dla których to jest pierwsza kadencja, zwykle pilnie uczestniczą w głosowaniach, by nie zostać posądzonymi o "wagary polityczne” - tłumaczy.
Faktycznie, zarówno Tajner, który jest debiutantem, jak i Wardzała, który powraca do parlamentu po ośmioletniej przerwie, są w czołówce tej statystyki wśród posłów. Apoloniusz Tajner ma 100 proc. obecności, z kolei były żużlowiec 99,6 proc., co oznacza, że opuścił tylko jedno głosowanie.
Zdecydowanie gorzej wypada jednak statystyka Roberta Dowhana. On był obecny zaledwie na 45,33 proc. głosowań, czyli - paradoksalnie - rzadziej głosował niż... Mariusz Kamiński, który od końca grudnia już nie zasiada w Sejmie.
Były prezes Falubazu to parlamentarzysta z bardzo długim stażem. Wcześniej przez trzy kadencje zasiadał w Senacie, a teraz próbuje swoich sił w Sejmie.
- Na wszystkie swoje nieobecności miałem zgodę i były one usprawiedliwione. Miałem wcześniej zaplanowane inne obowiązki, raz musiałem zdać swoje biuro senatorskie i grupa z Warszawy dokonywała inwentaryzacji. Złożyło się to akurat z posiedzeniem Sejmu. Jako większość parlamentarna mamy dużą przewagę, więc mój brak uczestnictwa niczego nie zmienił. Nie dostałem żadnej nagany - tłumaczy Dowhan.
Największe pracusie wśród sportowców
Po drugiej stronie barykady mamy dwóch posłów, którzy znajdują się w czołówce statystyk sejmowych. Pierwsza z nich to mistrzyni Europy w siatkówce z 2003 roku Małgorzata Niemczyk (KO). Ta ma na swoim koncie 10 interpelacji oraz 15 wystąpień. Nie była obecna tylko na jednym głosowaniu.
Drugim z nich jest były komentator sportowy i dziennikarz Tomasz Zimoch (Polska 2050). On ma na koncie 13 interpelacji i 7 wystąpień, a brał udział w 97,78 proc. głosowań. Warto zaznaczyć, że oboje zasiadali już wcześniej w parlamencie i być może stąd wynika ich spora liczba wystąpień.
Niezłe statystyki, jak na debiutanta w sejmowych ławach, wykręca Jacek Niedźwiedzki (KO). Były badmintonista złożył cztery interpelacje i zaliczył dwa wystąpienia. Do tego jako jeden z trzech posłów ze świata sportu nie opuścił żadnego sejmowego głosowania. W całym Sejmie zaledwie 80 parlamentarzystów ma 100 proc. frekwencji.
Jagna Marczułajtis-Walczak (KO) to posłanka z kilkunastoletnim stażem. Jak na razie była snowboardzistka nie ma imponujących wyników, biorąc pod uwagę jej doświadczenie. Zgłosiła jedną interpelację i dwa sejmowe wystąpienia. Brała udział w 96 proc. głosowań.
Identyczny staż ma były reprezentant Polski w siatkówce Paweł Papke (KO). Podobnie jak ona, nie ma imponujących wyników. Na koncie ma trzy interpelacje, a do tego nie zaliczył żadnego wystąpienia. Był obecny na 96 proc. głosowań.
Z kolei w tej kadencji po raz pierwszy w ławach poselskich zasiadł Rafał Siemaszko (KO). Zdobywca Pucharu i Superpucharu Polski z Arką Gdynią zgłosił jedną interpelację i nie ma na koncie żadnego wystąpienia w Sejmie. Był za to obecny na wszystkich głosowaniach.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Tylko jedna osoba odmówiła występu w dokumencie o Błaszczykowskim