Na dach świata z poziomu oceanu. Nieprawdopodobna misja Polaka

Materiały prasowe / Jakub Rybicki / Na zdjęciu: Mateusz Waligóra
Materiały prasowe / Jakub Rybicki / Na zdjęciu: Mateusz Waligóra

Za pomocą siły własnych mięśni, bez emisji zbędnych zanieczyszczeń, Mateusz Waligóra ma zamiar dotrzeć na Mount Everest. Polak może zapisać się w historii.

W tym artykule dowiesz się o:

Minął drugi tydzień wyprawy Mateusza Waligóry na Mount Everest z poziomu morza, którą rozpoczął 20 marca w Bakkhali nad brzegiem Oceanu Indyjskiego. Podróżnik wraz z partnerującym mu na rowerowym etapie wyprawy fotografem Jakubem Rybickim zmierzyli się w Wielkim Tygodniu z Biharem, ostatnim indyjskim stanem na ich drodze, jednym z najludniejszych, bo zamieszkiwanym przez 130 milionów ludzi i zarazem najbiedniejszym.

Oprócz niebezpiecznego ruchu drogowego, tłumów, ogromnego zainteresowania, setek selfie, które Mateusz i Jakub musieli zrobić sobie z zainteresowanymi ich rowerową obecnością w tym rzadko odwiedzanym przez turystów stanie, podróżnicy zmagali się ze skwarem. Przy temperaturze 35 stopni i wietrze czuli się nieraz "jak w piekarniku w trybie z termoobiegiem".

Bihar budził podobne obawy, jak wcześniej Jharkhand, w którym Mateuszowi przytrafił się wypadek rowerowy. Obawy potęgowane opinią samych Hindusów na temat tego stanu ostrzegających podróżników i zachęcających do zachowania w nim ostrożności.

ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych

"Nie poruszajcie się po zmroku, nie zatrzymujcie obok ludzi i śpijcie tylko w dobrych hotelach" - usłyszeli od pochodzącego z Bengalu Zachodniego rowerzysty. Na szczęście w Biharze obyło się bez przygód.

We środę 27 marca przejechali na drugą stronę Gangesu, świętej rzeki Hindusów. Za nią już tylko dwa dni jazdy dzieliły ich od wymarzonego Nepalu, obiecującego więcej spokoju, przestrzeni i zieleni, ale w zamian za to wyboiste drogi i mordercze podjazdy. W Wielką Sobotę przekroczyli przez granicę na przejściu Raxaul/Birganj. W Indiach przejechali w sumie 921 km.

Celem wyprawy Mateusza Waligóry jest dotarcie na Mount Everest z poziomu morza z wykorzystaniem jedynie siły własnych mięśni, bez emisji zbędnych zanieczyszczeń, w myśl zasady "leave no trace". Jeśli wyprawa się powiedzie, będzie pierwszym Polakiem, który osiągnie Mount Everest w taki sposób.

Wyprawa odbywa się w formie himalajskiego triathlonu, na który składają się etap rowerowy prowadzący przez północny wschód Indii do Nepalu, etap pieszy, czyli trekking do bazy pod Everestem i wspinaczka na najwyższy szczyt Ziemi.

Czytaj więcej:
Hubert Hurkacz wkroczył na mączkę. To jego pierwsze takie zwycięstwo
Potwierdził Niemcom, że jest na "tak". Polacy będą odcięci od świata

Komentarze (0)