Fatalny występ Polaków w Paryżu. "To jest nie do uratowania"

PAP / Na zdjęciu: Damian Czykier
PAP / Na zdjęciu: Damian Czykier

Fatalnie wyglądały eliminacje biegu na 110 m przez płotki w wykonaniu trzech polskich lekkoatletów - Damiana Czykiera, Jakuba Szymańskiego i Krzysztofa Kiljana. Brutalne słowa padły także przed dziennikarzami.

Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Przygnębiające były dla polskich kibiców eliminacje biegu na 110 m przez płotki mężczyzn podczas niedzielnej sesji porannej na Stade France. W tej konkurencji zobaczyliśmy aż trzech naszych reprezentantów - Damiana Czykiera, Jakuba Szymańskiego i Krzysztofa Kiljana.

Oczywiście, na wstępnie zaznaczmy, nikt nie wymagał w Paryżu medalu. To nie ten poziom. Liczyliśmy jednak na dobre występy i przebrnięcie chociaż pierwszej rundy zmagań. Zwłaszcza, że Czykier i Szymański biegali w tym sezonie bardzo dobrze - pierwszy uzyskał 13,27 s, drugi wyrównał rekord Polski (13,25 s).

Tymczasem w niedzielę zaprezentowali się po prostu fatalnie. Ich wyniki? Czykier 13,99 s, Szymański 13,75 s. Najmniej zastrzeżeń można mieć do Kiljana, który uzyskał 13,67 s, blisko najlepszego rezultatu w tym sezonie.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Ten obrazek z Paryża zapadnie mu w pamięci. "Ikoniczne"

W eliminacjach wystąpiło 39 zawodników. Wszyscy nasi reprezentanci wylądowali na szarym końcu stawki. Dramatycznie oglądało się też same biegi - Kiljan i Czykier przybiegli na metę na ostatnim miejscu, Szymański był przedostatni.

- Ich występ jest fatalny po prostu. Wyglądają jak nieprzygotowani do igrzysk - mówił zdezorientowany komentator Eurosportu Marek Rudziński. Z kolei jego partner na stanowisku, znany sędzia lekkoatletyczny Janusz Rozum dodawał słusznie:

- Jeśli drugi bieg tak będzie wyglądał, to można będzie zapytać, po co człowieku tu przyjechałeś?

Bo dla naszych płotkarzy to nie koniec igrzysk. Za dwa dni zmierzą się jeszcze w repasażach, które mogą im dać przepustkę do półfinału. Jednak czy są na to szanse?

Wywołany do tablicy Czykier nie robił dziennikarzom wielkich nadziei na lepszy wynik. Więcej - powiedział po prostu, że nie ma szans na lepszy wynik w kolejnym biegu. Powód? Kontuzja mięśnia dwugłowego, która przytrafiła mu się kilkanaście dni temu i nie pozwala na dobre bieganie.

- To lekki uraz, ale powoduje, że nie mogę robić mocnych treningów. Tak to wygląda. Czy był sens tu przyjeżdżać? Jeszcze na obozie w Spale wyglądało to nieźle, ale tutaj po przylocie włączył się do tego stres i to on powoduje przede wszystkim, że jest tak słabo - tłumaczył się rekordzista Polski.

- Repasaże? Nie ma co się w ogóle nastawiać, to jest nie do uratowania. Nie da się cofnąć czasu niestety, mogło być tutaj zupełnie inaczej - wypalił szczerze płotkarz.

Szymański miał z kolei problemy na płotkach. - Nie wiem co się stało - mówił zaskoczony swoim rezultatem utalentowany płotkarz, medalista Halowych Mistrzostw Europy.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty