Mocne wystąpienie ministra sportu. Szefowie związków już wiedzą, co im grozi

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / ANTONI BYSZEWSKI/FOTONEWS / Na zdjęciu Sławomir Nitras
Newspix / ANTONI BYSZEWSKI/FOTONEWS / Na zdjęciu Sławomir Nitras
zdjęcie autora artykułu

Sławomir Nitras zażądał od PKOl i poszczególnych związków informacji, kto i w jakim charakterze przebywał w Paryżu. To efekt nieprawidłowości, jakie miały mieć miejsce na igrzyskach olimpijskich. Konsekwencje mogą być potężne.

W środę (14 sierpnia) przed Centralnym Ośrodkiem Sportu w Dusznikach Zdroju odbyła się konferencja prasowa Sławomira Nitrasa. Jednym z omawianych tematów były kontrowersje wokół polskiego sportu na igrzyskach olimpijskich w Paryżu.

Minister zażądał wyjaśnień od każdego ze związków oraz Polskiego Komitetu Olimpijskiego, na jakie cele wydawano publiczne pieniądze. Pojawiały się bowiem głosy, że te nie były przeznaczane wyłącznie dla celów sportowych.

- Sygnałów o nieprawidłowościach było znacznie więcej niż to, co wie dzisiaj opinia publiczna. Byli trenerzy zawodników, którzy sami musieli sobie kupować bilety na zawody, po to, żeby wspierać swojego podopiecznego - powiedział Nitras.

ZOBACZ WIDEO: Tłumy na Okęciu. Tak przywitano srebrnych medalistów olimpijskich

Są pierwsze sprawozdania

Do ministerstwa sportu zaczęły napływać pierwsze raporty z niektórych związków, o które Nitras sam poprosił. Choć dotarła dopiero część z nich, to i tak potwierdziły one to, co pojawiało się w mediach.

- Polski Komitet Olimpijski stać było na to, żeby wszystkich prezesów zaprosić z osobami towarzyszącymi i wynajmować hotele. Z otrzymanych raportów wiem, że prezesi związków spali w hotelach za tysiąc euro za noc, a lekarze, np. pan doktor Zając, mieszkał w Domu Pielgrzyma za 48 euro za noc - mówił.

Nitras zapowiedział poważne konsekwencje dla osób ze związków, które będą chciały zataić prawdę czy też nie będą przyznawać się do swoich czynów.

Konsekwencje mogą być poważne

- Wstrzymam wszystkie płatności, które ode mnie zależą, do czasu ujawnienia pełnej informacji w tym zakresie. Potrzebuję informacji, kto pojechał i ile to kosztowało, po to, żeby zobaczyć, kto nie pojechał, albo kto musiał zapłacić z prywatnych pieniędzy - podkreślił.

Minister dodał też, że w przypadku, gdy jakikolwiek związek lub też Polski Komitet Olimpijski nie będzie chciał udzielić informacji, dojdzie do kontroli ze strony Krajowej Administracji Skarbowej i prokuratury, czy też nawet odcięcia ze strony Spółek Skarbu Państwa.

To jednak nie był jedyny temat poruszony na konferencji. Na tapet wzięto także hotel, który znajduje się w Dusznikach-Zdroju.

Obiekt za 80 milionów złotych

- Tutaj był prywatny ośrodek, który służył m.in. sportowcom, którzy korzystali z obiektów znajdujących się obok. W roku 2021 podjęto decyzję o uruchomieniu Centralnego Ośrodka Sportu. Czy to była decyzja, która miała znamiona sensownej decyzji? Tak - mówił.

- To jest ośrodek, który służy polskim sportom zimowym, trenowali i mieszkali tutaj biegacze narciarscy, biatloniści. Ktoś podjął decyzję, żeby kupić i wyposażyć ten obiekt. Ministerstwo Sportu zapłaciło za całość 80 milionów złotych i wszystko wydawało się ok - dodawał.

Wszystkie transakcje odbywały się, gdy u władzy znajdowało się Prawo i Sprawiedliwość. Nitras wytknął swoim poprzednikom błędy, które spowodowały, że obecnie wspomniany obiekt nie nadaje się do użytku.

Wydano wielkie pieniądze, a obiekt jest nieczynny

- Obiekty zostały praktycznie zbudowane za pieniądze Ministerstwa Sportu, a potem pan minister Piotr Gliński... kupił te obiekty, mimo że zapłacił za ich zbudowanie. Do 2021 roku funkcjonował tu hotel, w którym mieszkali zawodnicy, którzy korzystali z tych obiektów. Gdy pan Gliński kupił ten obiekt, został zdekompletowany, zdewastowany. Od momentu zakupu jest nieczynny - podkreślił.

- W dodatku kupiono go tak, że nie zabezpieczono ujęcia wody, więc obiekt jest pozbawiony dostępu do wody. Wydano 80 mln zł publicznych pieniędzy i doprowadzono do zamknięcia tego obiektu - kontynuował.

Nitras zwrócił uwagę także na fakt, iż obiekt ten przynosi państwu ogromne straty finansowe. Minister podał konkretne kwoty.

- Zapłaciliśmy za to 80 milionów złotych. Obiekty przynoszą 200 tysięcy złotych przychodu, a każdego roku do tego częściowo zamkniętego obiektu dopłacamy 7 milionów złotych rocznie. Pieniądze publiczne zostały zmarnotrawione - podsumował.

Zobacz także: Skreślił go z kadry. Po medalu Grbić dostał od siatkarza wiadomość "Czuję się zażenowany". Piesiewicz ostro odpowiedział Nitrasowi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty