Po igrzyskach olimpijskich Paryż 2024 zrobiło się gorąco w polskim sporcie. Obecnie najwięcej mówi się o Polskim Komitecie Olimpijskim, a przede wszystkim jego prezesie. Radosław Piesiewicz jest naciskany, aby odszedł. Rozliczeń w PKOl domaga się Sławomir Nitras, który stoi na czele Ministerstwa Sportu.
Ostatnio minister w Onecie zdradził, ile rzekomo ma zarabiać szef PKOl. Z jego ustaleń wynika, że może chodzić o kwotę przekraczającą 100 tys. złotych miesięcznie. A to tylko jeden z licznych zarzutów pod adresem Piesiewicza. Wiele pokaże trwająca kontrola Krajowej Administracji Skarbowej. Oprócz tego postępowanie wyjaśniające w PKOl prowadzi prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski (miasto jest organem nadzorującym komitet).
19 sierpnia zwołano prezydium PKOl. Przegląd Sportowy Onet dotarł do osób, które w nim uczestniczyły. W pewnym momencie padła propozycja, by Piesiewicz nie wikłał się w wojnę z ministerstwem sportu. Zasugerowano mu dymisję. Wówczas prezes PKOl miał wręcz wykrzyczeć: "Prędzej umrę, niż sam odejdę".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sceny przed meczem. Skrzypaczka zachwyciła wszystkich!
Sytuacja Piesiewicza jest coraz trudniejsza. Informatorzy zdradzają, że w PKOl kończą się pieniądze. Państwowe spółki wstrzymały przelewy i robi się problem, bo 12 października ma się odbyć gala olimpijska. Medaliści z IO Paryż 2024 mają wtedy otrzymać ponad 3 mln złotych premii.
- Tych pieniędzy w kasie PKOl nie ma. Po prostu. I nie do końca wiem, jak miałyby się tam znaleźć. Sytuacja jest krytyczna. Może być wstyd na całą Polskę - mówi anonimowo "PS Onet" osoba z PKOl.
Wojna na linii Nitras-Piesiewicz trwa w najlepsze. Pracownicy PKOl to wszystko obserwują i wiedzą, że przyszłość jest niepewna. Naciski są na tyle mocne, że być może uda się wymusić zmianę prezesa.
- Piesiewicz szuka szpiegów i liczy szable. Wciąż jest grupa ludzi, którzy w niego wierzą. Choć widzą, że kasa pusta, a partnerzy się wycofują, to obwiniają o wszystko Nitrasa, który ewidentnie wykorzystuje wszelkie polityczne metody, by doszło do zmiany władzy w PKOl - zdradza w Przeglądzie Sportowym Onet jeden z wiceprezesów.
W polskim sporcie zapowiadają się kolejne gorące miesiące. Na razie żadna ze stron nie zamierza odpuścić. W samym PKOl doszło do podziału i jedni chcą zmian, a inni wolą, aby Piesiewicz nadal zarządzał tą organizacją.
12 mln zł z publicznej kasy. "Dom prezesa PKOl-u i jego drużyny" >>
Ile zarabia prezes PKOl-u? Nitras aż się uśmiechnął >>