Jest najlepszy w kraju, a nie pojedzie na Puchar Europy. Duże zamieszanie w polskim związku

Facebook / Łukasz Łuniewski  / Na zdjęciu: Łukasz Łuniewski
Facebook / Łukasz Łuniewski / Na zdjęciu: Łukasz Łuniewski

Łukasz Łuniewski startuje w odmianie łucznictwa o nazwie Run-Archery. 33-latek nie znalazł się w reprezentacji Polski na październikowy Puchar Europy, choć uzyskał najlepsze wyniki w krajowych kwalifikacjach do tego turnieju.

Run-Archery to jeszcze mało znana w Polsce odmiana łucznictwa. W pewien sposób można ją porównać do biathlonu. Zawodnicy z łukami w dłoniach ścigają się na trasie biegowej, a potem strzelają do ustawionych tarcz.

Jednym z pionierów tej dyscypliny w naszym kraju jest Łukasz Łuniewski. Zawodnik nie znalazł się w reprezentacji Polski na rozgrywany od 11 do 13 października Puchar Europy w angielskim Sherwood.

List otwarty pełen oskarżeń

A przecież Łuniewski w krajowych kwalifikacjach osiągnął najlepszy wynik wśród wszystkich Polaków (w zawodach startowało 20 osób z naszego kraju i gościnnie trzech zawodników z Niemiec). 33-latek udostępnił naszej redakcji list otwarty skierowany do Polskiego Związku Łuczniczego, komisji działających przy Polskim Związku Łuczniczym, Dolnośląskiego Związku Łuczniczego oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!

"W tym roku do Anglii zawodnicy musieli samodzielnie zapewnić sobie środki na start. Tym bardziej zaskakująca jest decyzja Polskiego Związku Łuczniczego, który wyeliminował z występu najlepszego w kraju zawodnika. Biało-Czerwonych barw w Sherwood będą bronić osoby, których poziom sportowy jest zdecydowanie niższy od mojego" - argumentował Łuniewski.

W swoim liście zawodnik donosił o wielu nieprawidłowościach w organizacji zawodów. Stwierdził on m.in. że wbrew wcześniejszym zapewnieniom, zmagania nie zostały przeprowadzone w formule zgodnej z Pucharem Europy. Ta zakłada, że w przypadku startów indywidualnych odbywa się "bieg na dochodzenie", a zawodnicy ruszają na trasę w odstępie 30 sekund. Później organizowane są tzw. finały A i B.

Tymczasem Łuniewski donosi, że startujących zawodników podzielono na dwie grupy, a ich rezultaty zestawiono w klasyfikacji końcowej. Przekonuje również, że celowo został umieszczony w grupie, w której znalazły się głównie dzieci (w zawodach mogły brać udział osoby, które skończyły 12 lat), co utrudniło mu uzyskanie dobrego wyniku. Jak dowodzi, był  zmuszony "dublować" i wyprzedzać wolniejszych zawodników, co miało wpływ na jego rezultat.

Na tym nie koniec. Łuniewski oskarżył też organizatorów o nieprawidłowe przygotowanie trasy biegu, przez co rosło ryzyko kolizji między zawodnikami. Przekonywał ponadto, że utrudniano jego start w konkurencji drużynowej.

Czy sprawa ma drugie dno?

W tle jest też konflikt między Łuniewskim a UKS-em Luks Smolec, którego w przeszłości był zawodnikiem i trenerem. Obecnie trwa proces sądowy między nim a klubem. W liście otwartym 33-latek ocenił, że z tego powodu próbowano zablokować jego start w Kątach Wrocławskich.

"Pierwszy komunikat sygnowany datą 15 sierpnia nie wymagał zgłoszenia przez system SportZona. Dopiero jego druga wersja sygnowana datą 22 sierpnia wymagała takiego zgłoszenia. Jest to system do którego został mi odebrany dostęp po moim rozstaniu z UKS Luks" - napisał.

"W sprawie zgłoszenia przez system SportZona napisałem maila do klubu, którego licencję dalej posiadam. Otrzymałem jednak odmowną odpowiedź dotyczącą zgłoszenia. W związku z tym została wysłana prośba do PZŁucz o dopisanie mnie do listy w systemie. Tutaj również otrzymałem odmowną odpowiedź - czytamy.

Łuniewski w rozmowie z naszą redakcją przekazał, że dopiero 3 października dowiedział się od Europejskiej Federacji Łuczniczej, że nie znalazł się w składzie reprezentacji Polski na zawody w Sherwood. Podkreślał, że po starcie w Kątach Wrocławskich kontynuował przygotowania do Pucharu Europy. - A trzeba pamiętać, że każdy zawodnik ponosi pełne koszty wyjazdu. Przecież w tym momencie mogłem już mieć na przykład opłacony transport - mówił.

Odpowiedź PZŁucz i organizatorów zawodów w Kątach Wrocławskich

O komentarz poprosiliśmy Polski Związek Łuczniczy. Kierownik Wyszkolenia Jacek Maciaszek podkreślił jedynie, że PZŁucz nie nadzoruje bezpośrednio rozwoju Run-Archery w naszym kraju.

- Polski Związek Łuczniczy nie organizuje zawodów i szkoleń w tej konkurencji. W przypadku Pucharu Europy nasz udział ograniczył się tylko do zatwierdzenia przysłanej nam kadry - mówił.

Skontaktowaliśmy się również z przedstawicielami UKS Luks Smolec, a więc organizatora polskich kwalifikacji w Kątach Wrocławskich. Prezes klubu Przemysław Jastrząb, wobec którego Łuniewski w swoim liście otwartym przedstawił kilka zarzutów, krótko skomentował całą sytuację.

- W reprezentacji mógł znaleźć się każdy, kto spełnił określone kryteria. Pan Łuniewski nie wypełnił kilku z nich, z czego zdawał sobie sprawę już od dłuższego czasu - mówił Jastrząb.

Wspomniane przez niego wytyczne brzmią następująco:

1. Zgłoszenia do zawodów przez system SportZona w terminie do 29.08.2024 r.
2. wiek minimum 12 lat (rocznik 2012 i starsi).
3. posiadanie ważnej licencji PZŁucz (zweryfikowane do dnia 30.08.2024 r.).
4. złożenia zaświadczenia lub oświadczenia o braku przeciwskazań zdrowotnych do uprawiania łucznictwa i biegów.
5. pozytywny wynik kontroli sprzętu (zgodnie z wytycznymi World Archery Europe).
6. znajomość zasad rywalizacji w łucznictwie biegowym (Run-Archery).
7. poziom sportowy umożliwiający ukończenie rywalizacji w konkurencji sprintu 3x400 metrów,
8. złożenie oświadczenia o samodzielnym pokryciu sobie przez zawodnika (lub zapewnieniu pokrycia przez klub lub sponsora) wszelkich kosztów związanych z wyjazdem na Puchar Europy (opłata startowa, przelot/przejazd, zakwaterowanie, wyżywienie).

Jastrząb nie sprecyzował jednak, które punkty z powyższej listy miał złamać Łuniewski.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty