Czterokrotny mistrz olimpijski nie zgadza się, by zwycięstwo szefa PKOl w głosowaniu nad raportem finansowym PKOl za rok 2024 nazywać sukcesem tej organizacji i ich władz. Przypomnijmy, że w piątek aż 80 z 147 delegatów zagłosowało za akceptacją raportu. Tylko 38 było przeciwko, a 29 wstrzymało się od głosu.
- Sukces? Jaki sukces?! Duża część środowiska pokazała Radosławowi Piesiewiczowi żółtą kartkę. Oczekiwał zapewne przyjęcia raportu przez aklamację, jednak taki wynik głosowania, mimo matematycznego sukcesu, powinien dać mu sporo do myślenia - uważa Korzeniowski.
On sam od dawna jest w opozycji do obecnego prezesa PKOl, a przez część środowiska uważany za jednego z inicjatorów akcji przeciwko Piesiewiczowi, a także możliwego kandydata na jego następcę. Głosowanie na piątkowym Walnym Zgromadzeniu PKOl miało być wielkim testem dla opozycji. Ostatecznie jednak okazało się, że obecne władze mogą spać spokojnie, a większość środowiska sportowego popiera działania zarządu PKOl. Korzeniowski ma własną teorię na to, jak to możliwe, że aż tak wielu delegatów wyraziło poparcie dla obecnego szefa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: On ciągle to ma! Gwiazdor piłki zdobył spektakularnego gola
- W prywatnych rozmowach często słyszałem od delegatów, że nie głosowali przeciwko Piesiewiczowi, bo - jak twierdzą - nie chcieli stwarzać problemów administracyjnych dla PKOl na osiem miesięcy przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi. Wiadomo też, że część bała się wyrazić swój przeciw wprost, bo głosowanie było jawne, a prezes PKOl już nie raz chwalił się swoimi wpływami i możliwością zaszkodzenia niepokornym - dodaje przedstawiciel Stowarzyszenia OlimpijczycyPL.
Choć obecnie nie ma tematu dymisji Radosława Piesiewicza, to sam Korzeniowski nie zamierza przestać dążyć do zmian w zarządzaniu PKOl. Lista jego zastrzeżeń jest naprawdę długa.
- Wciąż nie zmienił się autorytarny styl zarządzania PKOl przez Piesiewicza. Sprawozdanie finansowe otrzymaliśmy raptem półtorej godziny przed Walnym Zgromadzeniem, a członkowie zarządu dokładnie 38 min przed rozpoczęciem posiedzenia. Nie wiem, czy jako żart, czy kpinę z uczestników zgromadzenia można przyjąć tłumaczenia skarbnika PKOl Grzegorza Kotowicza, że biegły rewident był bardzo obciążony pracą, a ostatecznie dotknęły go problemy zdrowotne… - mówi.
- Pada wiele skarg i wyrażanych jest wiele żali ze strony przedstawicieli środowiska sportowego, które komentowało wnioski płynące z w końcu powszechnie dostępnego (choć bez nazwisk) grudniowego raportu Komisji Rewizyjnej. Wszyscy chcielibyśmy być traktowani poważnie, ale działania PKOl są przedstawiane przez jego liderów w sposób pokrętny i niemający nic wspólnego z duchem fair play. Zresztą podczas piątkowej dyskusji prezes unikał odpowiedzi, a podczas wymiany argumentów umniejszał kompetencjom albo życiowym doświadczeniom delegatów występujących na forum. Na inny apel o zwrot nieregulaminowo wypłaconej pensji zareagował odmownie. Z tych powodów duża część środowiska pokazała Piesiewiczowi żółtą kartkę - tłumaczy Korzeniowski.
Podczas spotkania najważniejszych osób polskiego sportu, władze PKOl musiały się także tłumaczyć z nagłego wzrostu straty finansowej za rok 2024. W ciągu miesiąca strata powiększyła się z 5,6 mln złotych aż do 12 mln złotych. Zdaniem przedstawicieli PKOl to efekt "operacji księgowych", a nie nagłych wydatków instytucji.
Mateusz Puka, WP SportoweFakty
Jak chorągiewka