Skąd nagła zmiana w podejściu do rosyjskich sportowców? "Komuś zależy na zamieszaniu"

  / AKPA  / Na zdjęciu: Maja Włoszczowska
/ AKPA / Na zdjęciu: Maja Włoszczowska

Po czterech latach izolacji hymn Rosji znów może wybrzmieć na wielkiej międzynarodowej imprezie. Władze komitetu paralimpijskiego odwiesiły Rosję i Białoruś. O wątpliwościach związanych z taką decyzją mówi polska członkini MKOl, Maja Włoszczowska.

W tym artykule dowiesz się o:

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: W sobotę władze Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego podjęły decyzję o odwieszeniu Rosji i Białorusi, otwierając tym samym drogę dla sportowców z tych krajów do występów na najbliższych igrzyskach paraolimpijskich pod flagą swoich ojczyzn. Co pani na to?

Maja Włoszczowska, członkini Komisji Zawodniczej MKOl: Jak zapewne większość z nas jestem po prostu zaskoczona decyzją Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego. Trudno mi się do tego odnieść, bo nie uczestniczyłam w tych rozmowach. Komitet Paraolimpijski jest niezależny od MKOl i podejmuje własne decyzje.

Ma pani pomysł skąd może wynikać tak radykalna zmiana?

Dobre pytanie! Nie brałam udziału w tych dyskusjach, więc nawet nie będę próbowała szukać uzasadnienia.

ZOBACZ WIDEO: Od tej strony jej nie znacie. Otylia Jędrzejczak pisze wiersze

Taki komunikat otwiera jednak drogę do tego, by w igrzyskach paraolimpijskich startowali także sportowcy związani z armią.

Nie chcę komentować decyzji ruchu paraolimpijskiego, bo sama jestem ciekawa, na jakie przesłanki się powoływali. Na pierwszy rzut oka nie widać niczego, co mogłoby uzasadniać taką nagłą zmianę statusu dwóch komitetów. Z komunikatu rzeczywiście wynika, że nie ma już żadnych przeszkód, by sportowcy z niepełnosprawnościami z Rosji i Białorusi startowali w paraolimpiadzie i robili to pod flagą swoich krajów.

MKOl nie miał szans zablokować tego pomysłu?

Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski współpracuje blisko z MKOl-em, ale oficjalnie mu nie podlega i może kształtować swoją politykę zupełnie swobodnie. Zapewne część ludzi z MKOl-u wiedziała o tych planach, ale nikt nie brał udziału w tej dyskusji. To osobna organizacja.

Czy wśród członków MKOl-u też pojawiały się w tym roku pomysły, by zliberalizować podejście do Rosjan i Białorusinów?

Tak naprawdę tym razem nie było żadnej szerokiej dyskusji, a temat pojawił się jedynie na zarządzie MKOl i praktycznie od razu został przegłosowany. Nie słyszałam, by ktokolwiek po raz kolejny podnosił tę sprawę. Kwestia warunków dopuszczenia Rosjan i Białorusinów była przedmiotem wielu dyskusji przed igrzyskami w Paryżu i wydaje się, że wtedy wypracowano odpowiednie rozwiązanie. Skoro nie było potrzeby zmian, to faktycznie kolejne dyskusje były niepotrzebne.

Czy naprawdę uważa pani, że dopuszczenie Rosjan i Białorusinów do udziału w igrzyskach pod pewnymi warunkami za dobrą decyzję?

Z perspektywy Polski ta decyzja była początkowo niezrozumiała, ale ona jest całkiem logiczna. MKOl po prostu stoi na straży swoich wartości, a jedną z nich jest zasada, by nie karać sportowców za politykę ich krajów. Proszę mi wierzyć, że to przekonanie nie jest na pokaz, a faktycznie jest jedną z naczelnych reguł działalności w MKOl-u. Stworzono je z pełną świadomością i teraz z taką samą mocą są one bronione.

Nie chciałaby pani całkowitego zakazu dla reprezentantów kraju agresorów?

Przyznam, że ja też początkowo miałam duży dyskomfort z tym stanowiskiem. To nie było dla mnie do końca jasne. Z biegiem czasu poznawałam jednak wiele jednostkowych przypadków. Głośny był choćby przykład jednego z ukraińskich zawodników, który przed wojną wyemigrował do Rosji, bo tam miał lepsze warunki do rozwoju. Z czasem otrzymał rosyjski paszport, a gdy wybuchła wojna został… wcielony do rosyjskiej armii i wysłany na front, by walczyć ze swoją prawdziwą ojczyzną. To są ludzkie dramaty, które trudno rozstrzygać z boku.

W przypadku wojny w Ukrainie dość łatwo rozstrzygnąć, kto jest katem, a kto ofiarą.

Niestety na świecie trwa jeszcze co najmniej kilka konfliktów zbrojnych i ich niestety jest coraz więcej. Mowa choćby o konflikcie Izraela z Palestyną, Indii z Pakistanem. Jeśli będziemy zakazywać udziału w igrzyskach reprezentantom kolejnych krajów, to zaraz okaże się, że idea olimpizmu zostanie wypaczona, bo wiele krajów nie będzie miało swoich zawodników. Rolą igrzysk i MKOl-u jest z kolei to, by łączyć ludzi i pokazywać, że w pokojowy sposób da się rywalizować. Misja pokojowa jest w tym przypadku wartością nadrzędną.

To dlaczego MKOl dobrowolnie rezygnuje z możliwości realnego wpływania na pokój na świecie?

To złudna wizja, która zakłada, że organizacja sportowa musiałaby się włączyć w rozstrzyganie, która strona konfliktu zbrojnego ma rację. O ile w przypadku Ukrainy, czy Izraela jest to z naszej perspektywy dosyć łatwe do ocenienia, ale przecież to samo musiałoby się dziać w momencie konfliktów w Azji, czy Afryce. Moim zdaniem MKOl nie powinien się w to mieszać. To sprawa dla polityków, czy rządów krajowych, a nie sportowców.

Czyli nie było zagrożenia, że Rosjanie i Białorusini mogliby tłumnie przyjechać na zimowe igrzyska olimpijskie do Mediolanu-Cortiny?

Nie było ku temu żadnych podstaw, bo to przecież Rosja złamała pokój olimpijski i włączyła do swojego komitetu olimpijskiego przedstawicieli dwóch ukraińskich regionów. To właśnie z tego powodu Rosyjski Komitet Olimpijski został oficjalnie zawieszony. Dla mnie i dla większości ludzi w MKOl-u sytuacja jest jasna - dopóki wojna w Ukrainie się nie zakończy, to nie ma podstawy, by zmieniać status sportowców z Rosji i Białorusi. Zasady startów tych zawodników będą dokładnie takie same, jak podczas igrzysk w Paryżu. Ten system się sprawdził. Dziwią mnie niektóre nagłówki w polskich mediach, bo nie było nawet pomysłów, by zmieniać podejście. Bolą mnie takie oskarżenia, bo komuś zależy na sztucznym zamieszaniu.

Czy spodziewacie się, że Rosjanie zbojkotują igrzyska w Mediolanie-Cortinie, tak samo jak zrobili to w Paryżu?

Nie mam bladego pojęcia, jak to wyjdzie w praktyce, ale także nie dysponuję statystykami, ilu sportowców z tych krajów faktycznie zbojkotowało igrzyska w Paryżu, a ilu po prostu nie miało szans wywalczyć kwalifikacji. Mogę jedynie zapewnić, że procedury wdrożone w życie przy okazji igrzysk w Paryżu zdały egzamin. MKOl otrzymuje mnóstwo listów w sprawie każdego sportowca, który może chcieć pojechać na igrzyska, a na co dzień jest związany z rosyjską armią. Każdy zawodnik został dokładnie prześwietlony.

Czy w kontekście najbliższych igrzysk są jeszcze możliwe podobne ograniczenia względem izraelskich sportowców?

Nie spodziewam się żadnych decyzji w tej sprawie. W przypadku zawieszenia Rosji i Białorusi kluczowym argumentem było wchłonięcie części ukraińskiego komitetu olimpijskiego. W przypadku konfliktu izraelsko-palestyńskiego o niczym takim nie ma mowy. Wszyscy wiemy, co się dzieje, a MKOl stara się pomagać sportowcom w regionach ogarniętych wojną. Formalnie nie ma jednak powodów, by nałożyć sankcje.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (14)
avatar
RobertW18
1.10.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Jak będą się czuli niepełnosprawni wojenni z Ukrainy walcząc w zawodach z niepełnosprawnymi wojennymi z Moskowii? 
avatar
Hary Gary
30.09.2025
Zgłoś do moderacji
4
2
Odpowiedz
Nogi pogubili w operacji specjalnej ? 
avatar
Luckyluke
30.09.2025
Zgłoś do moderacji
5
2
Odpowiedz
Ale że maja też pójdzie w wylaszczanie...co za czasy 
avatar
Franciszek Nowak
30.09.2025
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
A ja jestem zaszokowany twoją postawą. 
avatar
Luckyluke
30.09.2025
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Wiadomo że chodzi o kasę... 
Zgłoś nielegalne treści