Popołudniowa sesja nie przyniosła większych emocji a obaj zawodnicy z całą pewnością nie zaprezentowali pełni swoich możliwości. W inauguracyjnym frejmie O'Sullivan przegrywał już 9:56, lecz zdołał rozstrzygnąć tą partię na swoją korzyść. Kolejne dwie to popis starszego z Anglików, który wbił 88 i 99 punktów. Szybkie prowadzenie 3:0 mogło nieco zniechęcić fanów, co szybko zauważył Carter i wygrał ostatni frejm przed krótką przerwą. Jego 104-punktowy brejk był jedynym trzycyfrowym w tej sesji. Z każdą kolejną minutą pojedynek stawał się coraz brzydszy a obaj snookerzyści solidarnie mylili się na stosunkowo prostych bilach. Mniej tych błędów popełniał O'Sullivan, który ostatecznie popołudniowe zmagania zakończył prowadzeniem 6:2.
Wieczorna sesja rozpoczęła się od zwycięstwa O'Sullivana, który znów nie pokazał zbyt wiele ze swojej wielkiej formy. Od stanu 7:2 do odrabiania strat wziął się Carter, który triumfował w 3 z następnych 4 odsłon. Przy stanie 8:5 wydawało się, że mecz nabierze w końcu rumieńców a poniedziałek nie będzie jedynie formalnością. Tymczasem Rocket wygrał ostatnie 3 frejmy niedzielnego wieczoru i objął bezpieczne prowadzenie 11:5. Jeśli zachowana zostanie regularność z dwóch niedzielnych sesji to niemalże pewne jest to, że do wyłonienia tegorocznego mistrza świata potrzebne będą wszystkie 4 sesje. Co ciekawe, O'Sullivan wbił w niedzielę zaledwie jednego brejka powyżej 100 punktów - 106 w ostatnim 16 frejmie. Warto również przypomnieć, że zarówno O'Sullivan jak i Carter wbili już w Sheffield brejka maksymalnego.
Finał Mistrzostw Świata
Ronnie O'Sullivan - Allister Carter 11:5*
* - finał rozgrywany jest do 18 wygranych frejmów
