Andrzej Grajewski dla SportoweFakty.pl: Nie spodziewałem się takiej postawy Jonaka

Damian Jonak miał być tym zawodnikiem, dla którego 6 marca katowicki Spodek wypełni śląska widownia. Organizatorzy nie ukrywali, że z osobą utalentowanego boksera wiążą wielkie nadzieje. Po rezygnacji boksera pozostał spory niesmak oraz nerwowa atmosfera, bowiem czasu na podjęcie nowych decyzji zbyt wiele nie ma.

Jakub Horbaczewski
Jakub Horbaczewski

Podstawowe pytanie, jakie zadają sobie kibice boksu na Śląsku oraz w reszcie kraju brzmi: czy katowicka gala w ogóle dojdzie do skutku? - Oczywiście, że się odbędzie - zapewnia promotor Andrzej Grajewski. - Nie spodziewałem się takiej postawy Jonaka oraz, a może przede wszystkim, tych będących wokół niego doradców. Byłem zszokowany, byłem zaskoczony, ale teraz po rozmowie z Polsatem patrzę na to spokojnie. Gala się odbędzie - już na wstępie rozstrzyga zasadniczą kwestię menadżer.

Czy rezygnacja znanego boksera nie zniszczyła zupełnie organizatorom programu całej gali? - Jonak to jest pięć i pół procent tej gali. Zważywszy na to, że mamy szesnastu bokserów, to jest jakaś znikoma część. Ja w tej chwili od strony formalnej i prawnej nie chcę jeszcze mówić o żadnych konkretach, bowiem ten list, w którym są powody rezygnacji, a który ma do mnie dojść, jeszcze nie dotarł. Kiedy go otrzymam, zapoznam się z jego treścią i na pewno się ustosunkuję - zapowiada Andrzej Grajewski.

Matematycznie być może jeden z szesnastu równa się owym pięciu i pół procentom, o których wspomina Andrzej Grajewski, jednak sportowo niekoniecznie ma to analogiczne przełożenie. Wszak to właśnie Damian Jonak miał być magnesem mającym przyciągnąć do hali śląską widownię. - No i dobrze - miał być Jonak tym, który przyciągnie ludzi. A wie pan, ile on do tej pory sprzedał kart wstępu? Żadnych! Proszę sobie samemu odpowiedzieć: czy gdyby Jonak był tym magnesem za którego się uważa, to czy dzisiaj nie byłoby już wyprzedanej połowy hali? I czy ludzie nie staliby w kolejkach po to, żeby dostać pieniądze za jego bilety? - retorycznie pyta znany działacz.

Pytanie numer dwa brzmi: kto zamiast Jonaka stoczy podczas katowickiej gali walkę wieczoru? Czy organizatorzy mogą to już oficjalnie powiedzieć? - Oczywiście, mogę powiedzieć. W walce wieczoru będzie walczył Mateusz Masternak. O mistrzostwo świata będzie walczył z Arramisem, który jest bardzo trudnym przeciwnikiem. Ta walka od początku zasługiwała na walkę wieczoru, ale mieliśmy jednak koncepcję, że tę galę "kroimy" pod Jonaka. Stało się, jak się stało. Jeżeli on uważa, on i jego obóz, że to co zrobili, to był dobry ruch - to ich sprawa. Czas pokaże kto miał rację, kto grał w, jak to się mówi, znaczone karty, a kto był w stosunku do drugiej strony uczciwy. Prawda zawsze wyjdzie na jaw, a kłamstwo ma krótkie nogi. Jonak zadecydował, że na 10 dni przed galą ją storpeduje. Nie jest to ładnie, nie jest to fair, ale cóż... trzeba żyć dalej - mówi dla SportoweFakty.pl Grajewski.

O frekwencję zatem organizatorzy się nie obawiają? - Jest wiele osób, które przyjdą na Masternaka, które przyjdą na Zegana, przyjdą na Bartnika i na Kuziemskiego też. Może po tej gali Jonak rzeczywiście byłby tym idolem na Śląsku, ale, jak widać po jego medialnych poczynaniach, on uważa się już teraz niemal za mistrza świata. Ja natomiast uważam, że on nie jest jeszcze nawet mistrzem okolicy. Mam swoje rozmyślania na temat tego, co było rzeczywistym powodem tej rezygnacji, i raczej doszukiwałbym się powodów sportowych. Jonak w ostatnim czasie niespecjalnie przykładał się do swojego zawodu, jakim jest boks zawodowy, ale, tak jak mówię, na razie poczekam - kończy wątek znany działacz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×