Nastula wygrał z Godzillą, Łódź wygrała z Węgrami

Sukcesem polskich zawodników zakończyła się gala MMA Fighters Arena Łódź, jaka odbyła się w łódzkiej Atlas Arenie. W walce wieczoru Paweł Nastula w kilkanaście sekund rozprawił się z Japończykiem, a wcześniej Łódź pokonała Węgry.

Piotr Ciesielski
Piotr Ciesielski

Podczas pierwszej gali Fighters Arena Łódź, kibice mogli obejrzeć 10 pojedynków. Pierwsze 8 było rywalizacją łódzkich zawodników z przeciwnikami z

Węgier, następnie walka kobiet i jako "danie dnia" na ring wyszedł mistrz olimpijski z Atlanty w judo Paweł Nastula, naprzeciw któremu stanął Japończyk Yusuke "Godzilla" Masuda. Walka trwała zaledwie kilkanaście sekund, po których sędzia zmuszony był poddać Masudę.

- Udało mi się dość szybko skończyć walkę. Cieszę się tym bardziej, że było to zwycięstwo w stójce, którą ciągle doskonalę, bo to parter jest moją naturalną pozycją - powiedział Nastula.

Od pierwszej sekundy walki Nastula "napadł" na rywala, zasypał go gradem ciosów, sprowadził do narożnika, gdzie Japończyk upadł, a przed egzekucją uratował go arbiter.

- Wiedziałem, że to zapaśnik i będzie chciał zejść do parteru, ale jednak mu w tym trochę pomogłem - dodał z uśmiechem na ustach najlepszy przed laty na świecie judoka.

W walkach poprzedzających występ gwiazd wieczoru, oglądaliśmy szereg pojedynków młodych łódzkich zawodników z przeciwnikami z Węgier, a także walkę kobiecą. Z 8 starć z "Bratankami", aż 6 zakończyło się wygranymi biało-czerwonych, z czego 5 przed czasem.

- Węgrzy pokazali, że są wymagającymi przeciwnikami, jednak nasze przygotowania poprzedzające tę galę dały efekty. Chłopaki zrobili to, co do nich należało i wykonali plan w 95 procentach - powiedział po gali trener łódzkich zawodników Grzegorz Chałbiński.

Kibiców natomiast najbardziej pobudziła walka Magdaleny Jareckiej, najlepszej kobiety w Polsce, walczącej w mieszanych sztukach walki. Jarecka po ciężkim pojedynku wygrała na punkty z Litwinką Arune Lauzeckaite. Rywalka była zdecydowanie cięższa od naszej zawodniczki i to sprawiało Jareckiej największe problemy.

- Byliśmy mocno zaskoczeni, bo Litwinka przy swojej masie, wykazała się dużą siłą i odpornością. Cieszę się więc tym bardziej ze zwycięstwa, bo nie było ono wywalczone ze słabym przeciwnikiem, lecz z takim, gdzie trzeba się było naprawdę mocno namęczyć - ocenił walkę Chałbiński. - Magda jest właściwie po dwóch miesiącach przygotowań, bo miała długą przerwę i nie jest jeszcze w 100-procentowej formie, jaką prezentowała np. podczas walk w Japonii. Życzyłbym sobie i jej, żeby była najlepsza na świecie, bo są ku temu szanse. Brakuje jej jeszcze w walce sporo luzu, ale na to przyjdzie jeszcze czas.

Trener po zakończeniu gali wyglądał na bardzo szczęśliwego, czego nie ukrywał. Bardzo pozytywnie wypowiadał się zarówno o swoich podopiecznych, jak i o imprezie.

- Jestem zadowolony z gali i dumny ze swoich zawodników. Walki stały na dobrym poziomie i mam nadzieję, że będą kolejne takie imprezy. Plany są takie, aby następnymi naszymi goścmi byli Litwini (1:0 już jest po wygranej Jareckiej - przyp. autor). Jeśli chodzi natomiast o najbliższe plany moich podopiecznych, to chcemy, żeby Magda walczyła jeszcze w tym roku. Nie będę na razie zdradzał szczegółów na jakiej gali, ale będzie to w Polsce. Jordana Błocha chcę puścić już na głębszą wodę, bo to w tej chwili najlepszy w naszym kraju zawodnik w wadze półśredniej, a to dopiero 20-latek. Może będzie walczył w Holandii, może w Anglii, to się jeszcze okaże - zakończył Chałbiński.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×