- Pierwsze, co mnie rozbawiło, to że pan Paweł Zarzeczny przedstawił się jako przyjaciel rodziny. Tyle, że kiedy spytałem Krzyśka, to on początkowo nie kojarzył człowieka. Ta sytuacja mówi o całej reszcie. Tragedia Włodarczyka i jego rodziny nie ma nic wspólnego z kłopotami finansowymi. Chciałby zarabiać lepiej, jak każdy, ale nie ma problemów z pieniędzmi. Przykre, że ten dziennikarz w takiej sytuacji uznał, że może zaistnieć, bo przecież na co dzień jego głos jest mało słyszalny - powiedział promotor bokserski.
- Miał problemy rodzinne, z którymi sobie nie potrafił poradzić. My, jako grupa, a właściwie rodzina, robiliśmy dla "Diablo" wszystko, co można. Decyzje życiowe trzeba jednak podejmować samemu. I to on z najbliższymi musi zdecydować, co dalej - dodał Andrzej Wasilewski.
Źródło: Przegląd Sportowy