Ludzie jak myszy. Laboratoria eksperymentują na sportowcach

Lee Sweeney - legendarny naukowiec zajmujący się genetyką - nie ma wątpliwości. W artykule opublikowanym przez CNN mówi wprost, że doping właśnie przekracza kolejną granicę. Lekarze będą modyfikować DNA zawodników!

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Eksperymenty na myszach zapoczątkowały genetyczny doping w sporcie? Getty Images / China Photos / Eksperymenty na myszach zapoczątkowały genetyczny doping w sporcie?
Przetaczanie krwi, zażywanie tabletek, wstrzykiwanie hormonu wzrostu - to przestarzałe metody niedozwolonego wspomagania sportowców. Na naszych oczach rozpoczyna się nowa era. Era zmian w ludzkim DNA. Naukowcy już mogą zwiększać wydolność, siłę mięśni czy nawet odporność na ból. A wszystko z laboratoryjną dokładnością.

Dokładnie 20 lat temu (1998) Lee Sweeney opublikował pracę, w której opisał eksperyment, jakiego dokonał na myszach. Amerykański naukowiec przeprowadził terapię genową (dokonał zmiany w DNA zwierząt), która spowodowała, że proces starzenia się mięśni został odwrócony. Zarówno młode, jak i starsze myszy stały się silniejsze - o 30 procent (niektóre źródła nawet mówią o 50%) w porównaniu do tych, które nie brały udziału w eksperymencie.

Myszy Schwarzeneggera

Sweeney trafił na czołówki gazet, wówczas powstało określenie "myszy Schwarzeneggera", a on sam został zasypany zapytaniami ze strony trenerów oraz samych sportowców o możliwość zastosowania jego odkrycia w sporcie. - Byłem przerażony skalą zainteresowania - wspomina Sweeney, który obecnie współpracuje ze Światową Agencją Antydopingową (WADA). - Kontaktowali się ze mną głównie kulturyści.

Naukowiec odmówił ludziom sportu. Co prawda terapia genowa nie była wówczas zakazana (takie regulacje Międzynarodowy Komitet Olimpijski oraz WADA wprowadziły dopiero w 2003 i 2004 roku), jednak same badania były jeszcze w zbyt wczesnej fazie, by poważnie myśleć o wprowadzaniu takich zmian w organizmie człowieka.

To już nie jest science fiction

Minęło 20 lat. Sweeney wspomina, że jeszcze przed igrzyskami olimpijskimi w 2008 roku jego telefon był rozgrzany do czerwoności. - Z upływem lat zmieniała się charakterystyka sportowców, którzy kontaktowali się ze mną - twierdzi. - W tej grupie było coraz więcej przedstawicieli znanych zawodników. To już nie byli tylko kulturyści z maniakalnym podejściem do swojej sylwetki. Tłumaczyłem, że moje badania mają pomóc ludziom starszym, którzy narzekają na problemy z mięśniami. A nie sportowcom.

Amerykański naukowiec cieszy się, że te 20 lat badań pozwoliło na wprowadzenie terapii genowej do leczenia ciężkich chorób związanych z brakiem odporności, nowotworów czy innych specyficznych schorzeń. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że stoimy na granicy przełomu, jeżeli chodzi o doping w sporcie. - Potrafię sobie wyobrazić, i nie jest to science fiction, że niektóre kraje, czy wielkie koncerny farmaceutyczne w ten sposób pomagają sportowcom - mówi. - Stoimy u progu przełomu w historii walki z dopingiem.

W lipcu 2017 roku w Magazynie Wirtualnej Polski zostało opublikowane opowiadanie: "Lata dopingu zrobiły swoje. Lekarze nazwali ich bestiami i trzymają pod kluczem" (tutaj czytaj całość >>).

Tekst miał charakter science fiction. Przedstawiał wizję świata 2047, 30 lat po zezwoleniu na stosownie środków dopingowych. Bez żadnych granic. Został poruszony temat zmiany w genotypach ludzi, pokazano, że to doprowadzi do "wyhodowania" bestii, które staną się niebezpieczne dla społeczeństwa. - Nie wiem, jak potoczy się przyszłość. Nie mam pewności, czy za 70-100 lat nie dojdzie do takich sytuacji, jak w opowiadaniu. Z drugiej strony nie mogę tego wykluczyć. Nikt tego dzisiaj nie zagwarantuje - przyznaje Dariusz Błachnio, Kierownik Departamentu Informacji i Edukacji Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA).

Kaczor Daffy i Królik Bugs

Zdaniem Sweeneya nie ma mowy o 30, 70, czy 100 latach. Zmiany w genotypie sportowców dzieją się tu i teraz. Na naszych oczach. Chociaż tego nie widzimy. Dlaczego? - Stwierdzenie czy gen jest naturalną częścią DNA konkretnego człowieka, czy został wprowadzony do organizmu sztucznie jest niemal niemożliwe. Nawet analiza DNA całej rodziny danego sportowca niewiele wniesie do sprawy - twierdzą fachowcy.

Dlatego WADA próbuje walczyć z wirusami, które wprowadzają modyfikacje w genotypie zawodnika. Istnieją już laboratoria, gdzie można analizować pobrane próbki pod tym kątem. Na liście zabronionych medykamentów są wirusy, które mogą dokonywać zmian w DNA. Z tym, że lista takich wirusów z miesiąca na miesiąc jest coraz dłuższa. - Można przecież modyfikować nie tylko przyrost mięśni, wytrzymałość, ale nawet odporność na ból - mówi Carl Johan Sundberg, ekspert WADA.

Wyścig między dopingowymi oszustami a instytucjami, które walczą z niedozwolonymi środkami medycznymi, nigdy się nie kończy. - To trochę jak w kreskówce. Wychodzi Kaczor Daffy i strzela z procy. Natychmiast pojawia się Królik Bugs i wyciąga gruby kij. Co robi Daffy? Wraca z pistoletem. No to Bugs przynosi bazookę. W odpowiedzi Daffy wjeżdża czołgiem… I tak bez końca - przyznaje Carlon Colker, amerykański naukowiec i jednocześnie kulturysta.




ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko". #20. Marcin Animucki: Polska liga? Nie ma się czego wstydzić
Czy doping genetyczny jest realnym zagrożeniem dla sportu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×