Zaręczyli się na Marszu Niepodległości. Teraz zaprosili premiera Mateusza Morawieckiego na ślub
Pamiętacie parę, która zaręczyła się podczas ubiegłorocznego Marszu Niepodległości? Znów jest o niej głośno. Wszystko za sprawą ślubu, na który zaprosili premiera Mateusza Morawieckiego.
Pierwszą osobą, która pogratulowała parze zaręczyn, był premier Mateusz Morawiecki. I jak się okazuje na gratulacjach od polityka cała historia wcale się nie zakończyła.
Otóż narzeczeni, na zaproszenie Kancelarii Premiera, we wtorek zjawili się w sejmie. - W poniedziałek dostałem telefon od ministra Dworczyka z zapytaniem, czy nie chcielibyśmy wziąć udziału w expose i spotkać się z premierem. Po 10 minutach podjęliśmy decyzję, że skoro jest taka szansa, warto z niej skorzystać - tłumaczy nam Koszela.
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Borek dla WP SportoweFakty: Lewandowski udowodnił, że Niemiec nie musi zarabiać najwięcej [cała rozmowa]Zaraz po expose wygłoszonym przez Mateusza Morawieckiego para została zaproszona do gabinetu premiera. Tam miała kilka chwil na rozmowę z premierem, przy czym nie ograniczyła się ona wyłącznie do dyskusji z politykiem. Koszela z narzeczoną wręczyli Morawieckiemu zaproszenie na ślub.
- Zareagował bardzo pozytywnie. Być może zeszło z niego ciśnienie, bo wszystko działo się tuż po expose. Z uśmiechem na twarzy powiedział, że nie może obiecać swojej wizyty na 100 proc., ale spróbuje przyjechać - zdradza Koszela.
Gościem specjalnym uroczystości może być nie tylko Mateusz Morawiecki. Zaproszenie na ślub i wesele młodych otrzymał też szef Kancelarii Premiera, który pomógł parze w spotkaniu z premierem. - Premier Morawiecki wspominał, że minister Dworczyk świetnie tańczy - żartuje nasz rozmówca.
- Na koniec powiedziałem jeszcze premierowi, że sport jest moim całym życiem i gdyby szukał kandydata na ministra sportu, to zgłaszam swoją kandydaturę - śmieje się Mateusz Koszela.
W ramach akcji "Autostopem w świat sportu" Mateusz Koszela przejechał ponad 21 tysięcy kilometrów, przez całą Azję, docierając na mistrzostwa Azji Południowo-Wschodniej w Birmie. W międzyczasie rozkręcił projekt "Podaj piłkę dzieciom". Zakładał on wręczanie piłek dzieciom, które spotkał podczas swojej podróży. W sumie rozdał około 500 futbolówek w Kirgistanie, Kazachstanie, Laosie, Kambodży i Birmie. O akcji powstała zresztą książka.
Zobacz też:
Artur Boruc: Głowa była chora
Wahan Geworgian. Reprezentant z bazaru