- Gdybym przegrał, byłby wielki wstyd. A ja nie mogę sobie na to pozwolić. Przygotowywałem się przez osiem tygodni, z czego ostatnich pięć z moim trenerem Andrzejem Gmitrukiem. Według Andrzeja będzie dobrze, bo jestem szybki. A jak jestem szybki, to jestem groźny - powiedział Tomasz Adamek w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Rywal Polaka, Bobby Gunn nie zamierza jednak tanio sprzedać skóry. - Byłem niedoceniany i wyśmiewany od początku kariery. Walczyłem o lokalne tytuły, a teraz powalczę o wielki tytuł z wielkim bokserem. Nikt na mnie nie liczy, tak samo, jak nikt nie liczył na Rocky'ego Balboę. A ja jestem gotowy na takie wyzwanie i dam z siebie wszystko - stwierdził Amerykanin.
W środę obaj pięściarze spotkali się na konferencji prasowej anonsującej najbliższe starcie. - Mówi o mnie grzecznie, z szacunkiem, więc nic do gościa nie mam. Ale w sobotę trzeba będzie go pobić - dodał "Góral".
Równolegle do walki Adamka z Gunnem toczyć się będzie pojedynek Steve'a Cunninghama z Waynem Braithwaitem. Jego zwycięzca ma być kolejnym przeciwnikiem Polaka.