- Moja grupa wypadła tak, jak się spodziewałem, czyli słabo - przyznał Drozd. - Ale cieszę się z medalu Mateusza Sawrymowicza i z faktu, że zachowała się kolejność na 1500 m dowolnym mistrzostw Europy w Eindhoven. Kasia Baranowska wypadła gorzej, szczególnie na 400 m zmiennym. Do końca tygodnia cała trójka ma wolne, będzie przychodzić na siłownię a od poniedziałku bierzemy się ostro do roboty w Szczecinie. Od 5 maja będziemy ćwiczyć w Ostrowcu. Wiadomo, co nie wypaliło i nie ma powodów do załamywania rąk.
- Wyciągnęliśmy z zawodnikami wnioski z ostatnich tygodni i wiemy, że start w Manchesterze nie był dobrym posunięciem. Brakowało przede wszystkim wytrzymałości, która w naszym wypadku stanowi podstawę wszystkiego. Sześć tygodni przed Pekinem pojedziemy do Sierra Nevada w wysokie góry - zapowiedział.
Więcej w "Przeglądzie Sportowym".