Druga fala koronawirusa przelewa się przez Włochy. "Wielu moich przyjaciół kogoś straciło"

Alberto Dolfin - dziennikarz "Corriere dello Sport" - opowiada nam o tym, jak obecnie wygląda życie we Włoszech. Mieszka pod Turynem, gdzie wiosną pandemia zaatakowała wyjątkowo brutalnie. Teraz niestety znów jest źle. To czerwona strefa.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Włochy zmagają się właśnie z drugą falą koronawirusa Getty Images / Pier Marco Tacca / Włochy zmagają się właśnie z drugą falą koronawirusa.
- Sytuacja jest właściwie gorsza niż wiosną - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Alberto Dolfin, włoski dziennikarz "Corriere dello Sport", jednej z największych gazet sportowych w Europie. - Piemont, czyli region w którym mieszkam z żoną Jekateriną i córką Olimpią, znów jest czerwoną strefą. Dokładnie tak samo, jak pół roku temu.

Pamiętamy wszyscy obrazki, jakie wiosną 2020 docierały z Włoch. Przepełnione szpitale, ludzie leżący na korytarzach, w końcu dramatyczne decyzje lekarzy, którzy nie mogli wszystkim pacjentom zagwarantować respiratorów. Pacjenci umierali przez brak dostępu do aparatury tlenowej.

40 tysięcy zakażeń dziennie, a szkoły otwarte

Pandemia koronawirusa szczególnie mocno dotknęła północną część Włoch - okolice Turynu, Bergamo. Pod Turynem (w Moncaleri) mieszka Dolfin. Wiosną opowiadał nam, jak wygląda życie we Włoszech (TUTAJ więcej szczegółów >>). Teraz we Włochy uderzyła druga fala. Sytuacja znów jest bardzo poważna.
Tak wygląda liczba zachorowań koronawirusem we Włoszech. Fot. coronavirus.jhu.edu Tak wygląda liczba zachorowań koronawirusem we Włoszech. Fot. coronavirus.jhu.edu
Wiosną chaos wywołało 5-6 tysięcy zakażeń dziennie, teraz ta liczba osiąga nawet i 40 tysięcy. - Mieszkamy w regionie, w którym panują ponownie największe restrykcje - dodaje Dolfin. - Można wyjść z domu tylko z kilku powodów: praca, wizyta u lekarza, zakupy lub rekreacyjne uprawianie sportu. Trenować można jednak jedynie w granicach swojego miasta. Nie można jechać na rowerze na dłuższy trening. ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalne uderzenie na polu golfowym. Nagranie jest hitem

Co ciekawe, w Piemoncie nadal są otwarte przedszkola i szkoły dla klas 1-6. Szkoły średnie i wyższe działają w systemie zdalnym.

- Lekarze mają dostęp do skuteczniejszych lekarstw niż wiosną - zauważa. - Ale nałożył się teraz na to sezon grypowy. Jest ciężko. Część regionów, które wiosną były mocno "zakażone", znów wpadło w strefę czerwoną, np. Piemont czy Lombardia. Jest też jednak sporo nowych terenów dotkniętych pandemią: Toskania, Kalabria.

Podróż do innego miasta? Trzeba mieć pozwolenie

Żona Dolfina pracuje jako dziennikarka telewizyjna. Między innymi wyjeżdża na spotkania ligi siatkarskiej. Kiedy ma np. udać się do Novary (100 km od domu, nieco ponad godzina jazdy samochodem), musi mieć specjalne pozwolenie. Bez niego złamałaby prawo, zostałaby ukarana.

Sport we Włoszech wrócił już do normalności? Tak się wydaje, jeżeli można tak nazwać rozgrywki bez udziału publiczności.

- Nie do końca - ocenia dziennikarz. - Serie A gra, ale przecież sporo spotkań było przełożonych z powodu przypadków zakażeń w zespołach. Zdarza się również, że zespoły grają osłabione, bo najlepsi gracze są na kwarantannie. Wiele dyscyplin w ogóle nie wróciło "do życia". Siłownie, baseny - są zamknięte. Potężny problem mają również dzieci, które w wielu dyscyplinach nie trenują od ponad pół roku.

Sportowcy, którzy przygotowują się do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich również mają ograniczone warunki. Co prawda mogą trenować, ale już ze startami w zawodach jest różnie. Większość turniejów została odwołana. - Mistrz Europy w pływaniu z 2018 roku, Alessandro Miressi, po występach w Budapeszcie teraz nie ma możliwości rywalizacji na krajowej arenie, bo nie ma żadnych zawodów - przekonuje Dolfin. - Albo Alice Clerici (brązowa medalista MŚ w szermierce - przyp. red.) nie wystąpiła ani razu od początku 2020 roku. Tylko trenuje...

"Zachorowała moja siostra"

Coraz większym problemem we Włoszech jest część społeczeństwa, która nie wierzy w epidemię. Podobnie jak w Polsce "antycovidowcy" twierdzą, że epidemia jest sztucznie napędzana przez polityków, lekarzy, media...

- Niestety, mamy ten sam problem, jak wy, w Polsce - potwierdza Dolfin. - Nie mogę uwierzyć, że w 2020 roku, przy wszystkich mediach i narzędziach telekomunikacyjnych, którymi dysponujemy, ludzie wierzą w konspirację, układ, spisek. Coś, co przypomina średniowiecze, a nie XXI wiek.

Włoski dziennikarz szczęśliwie uniknął jak do tej pory zakażenia, ale jego siostra Elisabetta zachorowała w październiku. Na całe szczęście miała lekki przebieg choroby. Nie wszyscy mieli jednak takie szczęście. - Niestety, wielu moich przyjaciół straciło kogoś bliskiego - twierdzi Dolfin.

I kontynuuje: i dlatego trzeba walczyć z tymi, którzy nie wierzą w pandemię. Są groźni dla społeczeństwa, które jest zagubione, podatne na takie spiskowe teorie i dlatego często łamie zasady. A dopóki nie mamy szczepionki, to właśnie od nas najwięcej zależy. Od przestrzegania zasad.

W oczekiwaniu na szczepionkę

Włoski sport na razie radzi sobie z pandemią, ale zdaniem Dolfina rok 2021 może przynieść sporo problemów. Co prawda coraz częściej słyszymy o szczepionce, ale... - Z utęsknieniem na nią czekam i cieszę się ogromnie, że tak szybko naukowcy ją opracowali, jednak musimy pamiętać, że podanie jej tak ogromnej liczbie osób będzie trwało pewnie wiele miesięcy - przyznaje Dolfin.

A to oznacza, że rywalizacja sportowa nie wróci tak szybko, jak nam może się wydawać. Kluby, federacje, sami sportowcy - tracą sponsorów, wpływy ze sprzedaży biletów, itd. - Długi rosną z dnia na dzień - mówi włoski dziennikarz. - Nie znam rozwiązania tego problemu, ale mam nadzieję, że sport znajdzie na to sposób.

Czytaj także:  Słynna piłkarka zakażona koronawirusem. Odizolowano ją od reprezentacji >>




 


Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×