- Noszę maseczkę, co chwilę dezynfekuję ręce i zachowuję dystans. To jest jedyna rada, zanim naukowcy wynajdą antidotum. Mimo tego, co dzieje się na świecie, jest mnóstwo sceptyków i m.in. z tego powodu notujemy tak duży przyrost liczby zakażeń - podkreśla Adam Małysz w rozmowie z WP SportoweFakty.
Jesteśmy wolnym krajem, więc, według dyrektora w PZN, same sceptyczne opinie nie są problemem. Pojawiają się zresztą nie tylko w Polsce, ale praktycznie każdym kraju, gdzie koronawirus zbiera swoje żniwo. Legenda polskich skoków ma jednak pomysł na to, jak uzmysłowić krytykom spustoszenie, którego sprawcą jest koronawirus.
- Każdy ma prawo wyrazić swoją opinię. Osoby, które sieją niepokój, mówią głośno o jakichś przekrętach, powinny dostać przepustkę do szpitala. Im trudno jest wszystko zrozumieć, skoro nie zetknęli się z COVID-19. Osoba, która przeszła zakażenie choćby z małymi objawami, już w niego wierzy - zaznacza Małysz.
I dodaje, że w tym przypadku nie chodzi nawet o samą wiarę, ale także zachowanie bezpieczeństwa i rozsądku. Na braku rozsądku sceptyków mogą przecież stracić Bogu ducha winni ludzie.
22 czerwca Małysz opublikował post na Facebooku, w którym poinformował o zakażeniu koronawirusem. Nie przeszedł choroby bezobjawowo, ale symptomy nie były bardzo uciążliwe. Nieznacznie bolały go mięśnie, czuł większe niż zwykle zmęczenie, a potem stracił węch i smak.
- Ja się zetknąłem z opinią, że rząd mi zapłacił za ujawnienie swojego zakażenia. Absurd. Zrobiłem to sam z własnej woli. Przeszedłem tę chorobę. Oczywiście nie tak tragicznie, jak niektórzy, ale ja do dziś tego nie lekceważę. Mimo że nie wyszło mi nic w klatce piersiowej, to wciąż mam problem z ćwiczeniami fizycznymi. Do dziś szybko się męczę. Nawet jeśli to tylko tkwi w mojej podświadomości.
To był przedsmak Pucharu Świata. Zobacz pierwszy skok na skoczni w Wiśle >>
Intrygujące słowa Adama Małysza. "Od jakiegoś czasu stawiam na naturalne formy" >>
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalne uderzenie na polu golfowym. Nagranie jest hitem