- Jesteśmy pierwszą osadą, która w niezmienionym składzie zdobyła pięć tytułów z rzędu. Przeszliśmy do historii, ale chcemy iść dalej. Żaden wioślarz nie jest spełniony, my po prostu zrobiliśmy to, co do nas należało. W dodatku u siebie, przy pełnych trybunach. Wokół wioślarstwa udało się w Polsce rozhuśtać pozytywne emocje. Może to jest nasze największe zwycięstwo - powiedział w rozmowie z Rzeczpospolitą Kolbowicz.
Wioślarze zapowiedzieli, że w niezmienionym składzie dotrwają do igrzysk w Londynie. - Wyobraźmy sobie, że wymieniamy jednego i zajmujemy drugie miejsce. Czyja to by była wina? To nie takie proste wsiąść do takiej łódki z zewnątrz. Zresztą wysiąść też nie będzie łatwo, koledzy mogą nie pozwolić. Wszyscy jesteśmy od siebie uzależnieni, to nasze czteroosobowe podwójne małżeństwo - dodał 38-letni zawodnik.