Łukasz Mejza podał się do dymisji! To musiało się tak skończyć

Łukasz Mejza znalazł się w ogromnych tarapatach po śledztwie Wirtualnej Polski. Wiceminister sportu prowadził podejrzane interesy, a teraz w końcu zdecydował się na ustąpienie z funkcji wiceministra sportu.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Łukasz Mejza Newspix / DAMIAN BURZYKOWSKI / Na zdjęciu: Łukasz Mejza
Takiej informacji chyba nikt się nie spodziewał tuż przed świętami. Łukasz Mejza za pośrednictwem portali społecznościowych opublikował oświadczenie, w którym poinformował, że podał się do dymisji. Tym samym już nie pełni funkcji wiceministra sportu.

"W poczuciu odpowiedzialności za Polskę i obóz Zjednoczonej Prawicy, doskonale rozumiejąc przy tym twarde reguły politycznej gry i coraz poważniejsze zagrożenie oddania władzy w ręce politycznych bandytów z opozycji, systematycznie donoszących na swój kraj za granicą i tą drogą próbujących przejąć władzę w Polsce, a także usłużnym im mediom, podjąłem decyzję o dobrowolnym podaniu się do dymisji ze stanowiska Sekretarza Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki" - wyjaśnia polityk.

W dalszej części swojego oświadczenia podziękował kilku politykom. Na liście znaleźli się Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki, Adam Bielan i Kamil Bortniczuk. Następnie upiera się, że ostatnie wydarzenia w jego życiu są efektem politycznej nagonki.

"Odchodzę na swoich warunkach, z podniesionym czołem i poczuciem uczestniczenia w (jak wskazują zasięgi medialne i internetowe) największej nagonce w historii polskiej polityki, mającej na celu zniszczenie mnie w przestrzeni publicznej i zrzeczenie się przeze mnie mandatu poselskiego, a co za tym idzie doprowadzenie do sytuacji, w której patriotyczny obóz Zjednoczej Prawicy traci większość sejmową (którą wraz z Posłem Ajchlerem mocno wsparliśmy) i powstania olbrzymiego kryzysu politycznego" - pisze.

Mejza wpadł w wielkie tarapaty, gdy wyniki swojego śledztwa w Wirtualnej Polsce przedstawili Szymon Jadczak i Mateusz Ratajczak. Dzięki nim wyszło na jaw, czym późniejszy wiceminister zajmował się, zanim wszedł do rządu.

Największe oburzenie dotyczyło spółki Vinci NeoClinic, którą Mejza zarządzał. Jego współpracownicy obiecywali rodzinom nieuleczalnie chorych dzieci leczenie niekonwencjonalnymi metodami. Eksperci jednak biją na alarm, że są one niesprawdzone i niebezpieczne.

Co ciekawe, wiceminister ostatnio przebywał na urlopie. W międzyczasie wyszło na jaw, że jego dotychczasowa aktywność w resorcie sportu była niemal zerowa. Ostatecznie jego przygoda z MSiT trwała zaledwie 69 dni.

Ta kontrola pogrąża Łukasza Mejzę. Nowe informacje są wymowne >>

Senator RP komentuje sprawę Łukasza Mejzy. "Od początku wydawał mi się dziwny" >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×