Henrick von Eckermann spadł z konia King Edward podczas finału skoków indywidualnych. Szwed uznawany za najlepszego dżokeja na świecie już trzy razy zostawał mistrzem świata i raz Europy, a ze szwedzką drużyną zdobywał złoto olimpijskie na igrzyskach w Tokio. Był także faworytem do najwyższego stopnia podium w Paryżu.
Von Eckermann dobrze rozpoczął swój przejazd, jednak po siódmym skoku na trasie - pierwszym nad wodą - King Edward zadrżał. Szwed próbował odzyskać kontrolę, koń zdołał przeskoczyć kolejne dwie przeszkody w mało przekonujący sposób, a następnie zboczył z trasy.
Zwierzę gwałtownie zatrzymało się przy maskotce olimpijskiej, co spowodowało upadek Von Eckermanna na ziemię i zakończenie przejazdu. Szwed zalał się łzami, bowiem w ten sposób stracił szansę na złoty medal.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Bohater w meczu ze Słowenią? Padło jedno nazwisko
Wideo z udziałem dżokeja i zwierzęcia gromadzi ogromną popularność w mediach społecznościowych. Na ten moment uzyskało już ponad dwa miliony wyświetleń.
- To niewybaczalne z mojej strony... ale co mam zrobić? Jest mi po prostu wstyd, że mam takiego konia, jakiego mam, i nie odnoszę sukcesów - powiedział w rozmowie ze "Sportbladet" Szwed, który chwilę później wyjaśnił, że problem mogło stanowić wzburzenie wody na przeszkodzie.
- Wykonaliśmy zbyt wysoki skok. W pewnym sensie za dużo było mocy do przodu, a po lądowaniu ja skierowałem się w prawo, a on wybrał się trochę w lewo. W tym momencie straciłem równowagę i on zaczął zastanawiać się, co się dzieje. Wszystko działo się szybko. Kiedy lądujesz tam gdzie koń, myślisz tylko, żeby nic mu się nie stało - powiedział Von Eckermann, który chwilę później podszedł do konia i go poklepał.
Czytaj także:
Paryż 2024: Rosjanie oburzeni. Tak potraktowali ich kajakarzy po wyścigu