"Nigdy nie jest za późno, możesz zmienić rutynę, swoją osobowość, swoją karierę, skupienie, krąg. Możesz się zmienić, nie utknąć, staraj się lepiej" - napisała tajemniczo Olga Safronova kilka dni temu na swoim profilu na Instagramie.
Od trzech lat nie może jednak wrócić na Białoruś. - Otrzymałam informację, że nie mogę wrócić, bo pójdę do więzienia - przyznała w rozmowie z Polsat Sport.
Okazało się, że w kraju zawodniczka brała udział w protestach przeciwko rządom autorytarnego prezydenta Aleksandra Łukaszenki. I to z tego powodu jej rodzima federacja jeździecka groziła Safronowej wyrzuceniem z kadry.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Szczególna data. Żona Wasilewskiego pokazała wspólne zdjęcia
Zasugerowano wówczas, że jej koń jest chory. Pomocy szukała za granicą i tak trafiła do Polski. Koń okazał się zdrowy, lecz od tamtego czasu nie wróciła już na Białoruś.
W Polsce zaczęła starty w naszych barwach, walczyła nawet o wyjazd na igrzyska olimpijskie do Paryża. "Dziś mijają dokładnie trzy lata odkąd przekroczyłam granicę Polski i zaczęłam swoje życie od zera. Dziś mogę powiedzieć, że najtrudniejsze już za nami! Jestem strasznie szczęśliwa i dumna! Przede wszystkim nie z moich osiągnięć, ale z ludzi, którzy przeszli tę drogę razem ze mną! Od człowieka bez domu i pracy do zawodnika kadry narodowej walczącego o miejsce na Igrzyskach Olimpijskich. A to wszystko dzięki życzliwym sercom, którzy wspierali, wspierają i mamy nadzieję, że nadal będą nas wspierać. Chcę powiedzieć, że naprawdę doceniam wszystko, co teraz mam! Dziękuję serdecznie Wam wszystkim!" - napisała na Instagramie w połowie czerwca (pisownia oryginalna).
Ostatecznie do Paryża nie poleciała.
We wtorek będzie obchodzić 33. urodziny. Jest bardzo aktywna na swoim profilu na Instagramie i możemy się z niego dowiedzieć, że kilka dni temu spotkała się ze swoją mamą w Stambule.