List otwarty seniorów i seniorek w judo do prezesa związku Jacka Zawadki podpisało 20 zawodników. Reprezentanci, w tym olimpijczycy z Tokio 2020 (2021), mają dość traktowania ich przedmiotowo, walki z władzami związku i nie popierają kandydatury Zawadki na kolejną kadencję szefa PZJudo.
W liście udostępnionym na Facebooku przez Beatę Pacut pada wiele krytycznych uwag i zarzutów pod adresem obecnego prezesa.
"Kwalifikacje olimpijskie uzyskaliśmy pomimo wielu negatywnych działań PZJudo. Pana 'zasługą' jest wyznaczenie Pana Mirosława Błachnio na trenera KNSiS, który w swojej kadencji potrafił zniechęcić do własnej osoby wszystkich zawodników reprezentujących Polskę na IO w Tokio" - czytamy.
ZOBACZ WIDEO: Patryk Dobek zdobył brązowy medal w Tokio. Po powrocie do kraju zdradził kulisy biegu finałowego
Kolejny zarzut dotyczy zablokowania startu Karoliny Pieńkowskiej, Macieja Sarnackiego i Piotra Kuczery w MŚ Tokio 2019 z powodu braku rekomendacji trenera kadry. Cała trójka w tym czasie zajmowała wysokie miejsca w rankingu światowym i ewentualne medale w Japonii przybliżyłyby judoków do występu na IO.
"Jednocześnie nasz kraj reprezentowali zawodnicy, którzy nie wypełnili kryteriów kwalifikacyjnych do imprez mistrzowskich" - napisano w liście otwartym.
Sygnatariusze listu nie zgadzają się też z Zawadką w kwestii spłaty wielomilionowego długu zaciągniętego przez PZJudo. Ich zdaniem, nie jest to zasługą działań prezesa. "W naszej ocenie odbyło się to naszym kosztem poprzez ograniczanie finansowania wyjazdów na zagraniczne akcje szkoleniowe oraz turnieje" - podkreślono.
Z perspektywy zawodników prezes nie dbał o ich interesy oraz ignorował doniesienia o konflikcie na linii kadra-trener. "To wszystko nie pozwala patrzeć z optymizmem na przyszłość polskiego judo. Z tego względu apelujemy do Pana o wzięcie odpowiedzialności za zaistniałą sytuację i niekandydowanie na stanowisko prezesa w nadchodzących wyborach PZJudo" - podsumowano.
Zobacz:Tokio 2020. "Myślałem, że urwę rękę". Polak walczył mimo bólu
Złamali zasady sanitarne w Tokio. Surowe konsekwencje