Duet James - Wade nie do powstrzymania, Miami zwycięża planowo

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zgodnie z przewidywaniami Miami Heat w American Airlines Arena wygraną otworzyło serię finałową Konferencji Wschodniej przeciwko Boston Celtics. Celtowie nie powstrzymali kapitalnego duetu Żaru - Dwayne Wade - LeBron James. Znakomitą defensywą (11 bloków) ekipa Miami sprawiła, że rywale nie przekroczyli bariery osiemdziesięciu punktów w meczu.

Ubiegłoroczni finaliści NBA prowadzili od początku do końca spotkania za wyjątkiem drugiej kwarty. Żar kontrolował przebieg meczu, choć w drugiej ćwiartce Celtowie wyrównali po 46.

Gospodarze zagrali kapitalnie w defensywie. Zmusili rywali do nieprzygotowanych rzutów. Celtowie zakończyli mecz ze skutecznością rzutów z gry na poziomie zaledwie 39 procent (przy 50 Miami). Ekipa Erika Spoelstry zablokowała 11 razy (przy jednym bloku przeciwnika), co jest rekordem drużyny w tegorocznym play off.

- W pewnych fragmentach był to dość dziwny mecz. Oba zespoły miały dobre serie. Wydaje mi się, że możemy grać lepiej - przyznał jednak po spotkaniu opiekun Żaru.

Jeszcze w pierwszych fragmentach trzeciej kwarty Celtowie nie tracili kontaktu do Miami. Wówczas jednak rozkręcił się Dwayne Wade - zdobywca 22 punktów dla Żaru (dołożył 7 asyst).

- W trzeciej kwarcie gra nam uciekła. W ofensywie za bardzo się spieszyliśmy. Straciliśmy nasz rytm gry - komentował Doc Rivers, opiekun gości.

LeBron James i Wade przechylili szalę zwycięstwa na korzyść swojej drużyny. Jak wiele znaczy ta dwójka dla Miami (zabrakło trzeciego członka "Wielkiej Trójki" - Chrisa Bosha z powodu problemów z żołądkiem) pokazują statystyki rzutów z gry. 21 z 35 rzutów całej drużyny oddali właśnie oni. Do tego James uzbierał 13 zbiórek. Double-double zaliczył oprócz niego także skrzydłowy Shane Battier (po 10 punktów i zbiórek).

Do dorobku Celtów najwięcej wniósł Kevin Garnett (23 "oczka" i 10 zbiórek). 16 punktów, 7 asyst i 9 zbiórek uzbierał Rajon Rondo.

Mecz numer 2 w środę ponownie w Miami.  Miami Heat - Boston Celtics 93:79 (21:11, 25:35, 26:15, 21:18)

(L. James 32 (13 zb), D. Wade 22, S. Battier 10 (10 zb) - K. Garnett 23 (10 zb), R. Rondo 16, P. Pierce 12)

Stan rywalizacji: 1:0 dla Miami

Źródło artykułu:
Komentarze (14)
avatar
marczyński
29.05.2012
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
A co do samego finału - marzy mi się rywalizacja SAS - Boston, czyli dwie drużyny pełne podstarzałych gwiazd, dla których ten finał byłby ostatnim zrywem w karierze. Ale media i sama liga na si Czytaj całość
avatar
skywalker
29.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
OKC lub Miami w sumie mi bez różnicy która z tych drużyn choć wolał bym Heat.Niech założy ten pierścień bo latka lecą a na palcach nic nie ma.  
avatar
Viejra
29.05.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ten mecz to jedna wielka kpina. W 1 połowie przy każdym runie Celtów był gwizdany tech z kapelusza. Sami komentatorzy twierdzili, że to jakaś pomyłka dawać techy za wszystko na meczu tej rangi. Czytaj całość
isle
29.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I tak mimo mojej niechęci do SAS muszę przyznać, że w tym momencie idą na mistrza. Miami z dwójką graczy nie są w stanie przeciwstawić się SAS w finale. OKC może ugra z nimi jeden mecz, ale nie Czytaj całość
avatar
Melo
29.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Moim zdaniem finał będzie wyglądał tak: MIA - OKC. San Antonio miało szczęście w pierwszym meczu bo Manu zaszalał. Chociaż wiem, że tanio skóry nie sprzedadzą to i tak tą rywalizację wygra Dura Czytaj całość