Challenger Poznań: Janowicz-Ekspres wyserwował półfinał

Jerzy Janowicz pokonał Arnau Bruguésa w 50 minut i 44 sekundy zwyciężając 6:3, 6:4. Tym samym najwyżej rozstawiony tenisista w Poznań Open awansował do półfinału.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik

W ostatnim meczu ćwierćfinałowym turnieju Poznań Open na korcie centralnym zagrał Jerzy Janowicz z Arnau Bruguésem, rozstawionym z numerem 8. Hiszpan w I rundzie po zaciętej walce wyeliminował Andrieja Kapasia.

Janowicz kontynuuje na kortach poznańskiej Olimpii dobrą passę. Łodzianin pokonując hiszpańskiego rywala odnotował ósme zwycięstwo z rzędu, a jego bilans setowy wynosi 16-1.

Polak tuż przed meczem odbył krótką rozgrzewkę ze swoim trenerem i punktualnie o 16:30 był gotowy do gry. Janowicz już w premierowym gemie przełamał do zera rywala, zdobył dziewięć kolejnych punktów z rzędu, ale Brugués wrócił do gry. Kolejne gemy wygrywali już serwujący, a dokonanie z początku spotkania łodzianin powtórzył w dziewiątym gemie. W drugiej partii scenariusz był podobny, Polak pewnie wygrywał swoje podania, a przy serwisie rywala starał się uzyskać breaka. Hiszpan głównie zdobywał punkty po błędach Janowicza i udawało mu się pozostać w grze do stanu 4:5. Janowicz w dziesiątym gemie wykorzystał pierwszą okazję i po znakomitej wymianie i paradach przy siatce, awansował do finału.

Polak zaserwował 11 asów, popełnił jeden podwójny błąd serwisowy i był to jego jedyny przegrany punkt przy własnym podaniu. Serwując wygrał 27 kolejnych piłek (aż do trzeciego gema serwisowego w drugiej partii). Łodzianin sporo punktów zdobywał z gry: dropszoty i potężne forhendy przyniosły mu najwięcej punktów.

- Grało mi się bardzo dobrze na swoim serwisie, a jeżeli gram dobrze przy własnym podaniu, to na przeciwniku pojawia się presja i dzisiaj właśnie mogliśmy to zobaczyć, chociażby w ostatnim gemie. Miałem tylko troszeczkę problemów z przyzwyczajeniem się do jego leworęcznych serwisów - wyjaśnił po meczu Janowicz. - Tak naprawdę nigdy nie patrzę na przeciwników, po prostu trzeba wyjść na kort, zagrać swój najlepszy tenis. Nie należy przejmować się rywalami, trzeba się skoncentrować na swojej grze. Jutro kolejny mecz, dzisiaj troszeczkę odpoczynku, bo już czuję te osiem spotkań z rzędu, więc trzeba się przygotować - dodał łodzianin. Jego kolejnym rywalem będzie Andreas Haider-Maurer, który wyeliminował po długiej trzysetowej batalii Władzimira Ignatika 2:6, 6:4, 7:6(5).

Janowicz po sześciu rozegranych meczach na Wimbledonie pojechał do Scheveningen, gdzie grał do niedzieli, na kortach poznańskiej Olimpii pojawił się już we wtorek. Podczas ćwierćfinałowego pojedynku na nodze tenisisty pojawił się opatrunek. - Nie gra mi się najlepiej, może właśnie to zmęczenie zaczyna się troszkę już objawiać. Przez to moja gra nie jest już taka dobra, ale cały czas staram się grać na maksimum możliwości danego dnia. Staram się walczyć o każdą piłkę i to jest najważniejsze - stwierdził łodzianin.

Rok temu Janowicz dotarł do finału, ale przegrał z portugalskim zawodnikiem - Ruim Machado. W tym roku kibice mają nadzieję, że notowany na 87. miejscu w rankingu ATP tenisista zwycięży w Poznaniu, jako pierwszy Polak w historii. - Mam nadzieję, że jutro będzie komplet ludzi na trybunach, a ja mogę tylko powiedzieć, że będę dawał z siebie wszystko na każdym meczu i mam nadzieję, iż w tym roku uda mi się wygrać cały turniej - obiecał zawodnik. Przez cały mecz z Hiszpanem, Janowicz regularnie serwował ponad 220 km/h. - Tak serwuję i nie będę przecież serwował płasko. To nie jest szczyt moich możliwości. Cztery lata temu było 238 km/h, ale na razie nie staram się serwować za mocno, ponieważ czuję się zmęczony - zakończył półfinalista tegorocznego Poznań Open.

Program i wyniki turnieju

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×