Przed wojną Stanisław Zorij był zawodowym kickboxerem i fighterem. Wygrywał międzynarodowe i krajowe turnieje, a w 2018 roku został mistrzem świata. Po rozpoczęciu inwazji Rosji na dużą skalę, Zorij dołączył do Sił Zbrojnych Ukrainy i był w najgorętszych miejscach na froncie.
23 lutego Zorij i jego towarzysze dostali się pod ogień wroga. Chłopak cudem przeżył. Jego historię opisuje serwis sport24.ua.
- Właściwie 23 lutego zostałem ranny w najgorętszym obecnie miejscu na świecie - w mieście Bakhmut, gdzie realna sytuacja jest niezwykle trudna pod każdym względem - wspomina.
ZOBACZ WIDEO: Szczere wyznanie Milanovicia: "To była amatorka. Przegrałem z samym sobą"
Rosyjska rakieta trafiła w jego auto.
- Kiedy pocisk trafił w samochód, zobaczyłem, że cała załoga nie żyje, rozerwana na strzępy. Potem nie mogłem uwierzyć własnym oczom, gdy zobaczyłem odciętą nogę, ale pozostałem przytomny. Wtedy spojrzałem śmierci w oczy i nagle powiedziałem: "Chcę żyć!" - szczerze przyznaje.
- Zebrałem swoją wolę w pięść i wyczołgałem się z płonącego samochodu przez bagażnik. Później na drodze znaleźli mnie nieprzytomnego kilku chłopaków, którzy udzielili mi pierwszej pomocy i ewakuowali do najbliższego punktu medycznego - podkreśla.
Zorij przeszedł już sześć operacji i jest leczony przy stałym wsparciu rodziny.
- Teraz czeka go długa droga do nowego życia. Jego wiara w zwycięstwo, pożegnanie, łzy pielęgniarek - przytłaczają serce uczuciami. Stanisław ma 21 lat. Całe swoje krótkie życie poświęcił sportowi. W wieku 18 lat został mistrzem świata wśród juniorów w kickboxingu. Ukończył uniwersytet, otrzymał wykształcenie wyższe, prawnicze i ekonomiczne - mówi dyrektor generalny dnieprzańskiego obwodowego szpitala klinicznego im. I. Mechnikowa Siergiej Ryżenko.
CZYTAJ TAKŻE:
Jest decyzja Ukrainy ws. organizacji mundialu
Awantura, wariograf, sąd i bunt arbitrów. Niebywała historia w polskiej piłce