Co przyniesie Gwiazda Południa 2018?

Materiały prasowe / Zamana Group
Materiały prasowe / Zamana Group

Tegoroczna edycja Gwiazdy Południa przyciągnęła pod Babią Górę setki miłośników MTB. Przygotowane przez Cezarego Zamanę cztery trasy wycisnęły z najlepszych nawet zawodników siódme poty. A jakie niespodzianki szykuje on na przyszły rok?

W tym artykule dowiesz się o:

Jest pan zadowolony z drugiej odsłony Gwiazdy Południa?

Cezary Zamana: Nawet bardzo. W porównaniu z zeszłym rokiem, wszystkie wskaźniki poszły w górę: liczba startujących zawodników, liczba kibiców, liczba partnerów chcących współorganizować mój maraton. Ale tym, co cieszy najbardziej, jest radość zawodników, której nie było w stanie pokonać nawet największe zmęczenie.

A co w pana opinii cieszyło ich najbardziej?

Myślę, że Gwiazda Południa jako jedna z naprawdę nielicznych etapówek MTB w Polsce przynosi tak wiele przyjemności z jazdy. Nowe, świeże trasy wiodące po mało znanym terenie. Mnogość wyzwań, bo praktycznie każdego dnia trzeba mierzyć się etapem o charakterystycznym profilu. I wreszcie, kluczowa jest intensywność jazdy. Gwiazda Południa jest bardzo dynamiczną etapówką.

ZOBACZ WIDEO: Efektowne wypłynięcie na pełne morze podczas startu Volvo Ocean Race w Alicante (WIDEO)

Co to znaczy?

Postawiłem na etapy, które najlepsi mogą pokonać w około 3 godziny, podczas których zawodnik nie nudzi się ani przez chwilę. Na trasie warunki zmieniają się błyskawicznie: najpierw mozolnie wspinamy się po wypalonej przez słońce łące, by zaraz potem dosłownie pędzić przyklejonym do ramy po kamienistym single tracku gdzieś w leśnej głuszy. Zawodnicy nie mają nawet czasu, by pomyśleć: „kiedy wreszcie ten etap się skończy”.

Przez 4 dni Gwiazdy Południa trzeba pokonać 4 trasy, wjechać na bodajże tuzin szczytów i uporać się z różnicą wzniesień sięgającą ponad 2000 metrów. Nie jest pan zbyt wymagający?

Gwiazda Południa to górska etapówka. Obiecując kolarzom taki maraton, muszę dotrzymać słowa i nie iść na kompromis. Rowerowa społeczność w Polsce po dwóch edycjach Gwiazdy przekonała się już, czego może się spodziewać po tej etapówce. Nawet ci, którym na trasie pękają łańcuchy, rozpadają się korby czy nie wytrzymują kondycyjnie, nie narzekają. Wręcz przeciwnie, przychodzą do mnie i mówią, że nie odpuszczą i za rok wezmą rewanż i pokonają Gwiazdę Południa na najtrudniejszym dystansie. Zatem i ja przekonałem się, na co stać zawodników Gwiazdy. Wiem, że poziom wyzwań na dystansie ½ Pro się podoba, a na dłuższym dystansie Pro mogę jeszcze podnieść poziom trudności. W przyszłej edycji zawodnicy zmierzą się tam z przewyższeniami dochodzącymi nawet do 3000 m.

Mówi pan, że zawodnicy dobrze poznali Gwiazdę Południa. Czy to oznacza, że niczym ich już pan nie zaskoczy?

Tym, co odróżnia Gwiazdę od reszty etapówek jest świeżość. Zabieram zawodników na tereny wciąż bardzo mało znane wśród rowerzystów. Zapraszam ich do odkrywania dzikiego zakątka Polski. Będę chciał utrzymać ten wyróżnik mojego maratonu. Dlatego w przyszłym roku wprowadzę nowe warianty tras. Zmieniona zostanie zwłaszcza część dystansu Pro w Makowie, by ominąć zbyt grząskie przeprawy. W Zawoi dystans Pro zostanie wydłużony o nowe, bardzo atrakcyjne odcinki. W przyszłej edycji zawodnicy będą mieli też lepsze możliwości skorzystania pomocy fizjoterapeutów.

Gwiazda Południa jest aż tak wymagająca, że zawodnicy potrzebują fizjoterapeutów?

Dbam o swoich zawodników. Chcę zapewnić im jak najwyższy komfort. Jako zawodowiec doskonale wiem, jak istotne są masaże i właściwa regeneracja po maratonie. Na dodatek, Gwiazda Południa to 4 dni naprawdę wzmożonego wysiłku. Stąd decyzja o współpracy z fizjoterapeutami. Pojawili się oni już w tegorocznej edycji.

Sprawdzili się?

Ich stoisko było oblężone. Ręce mieli pełne roboty.

Ale i pan nie może narzekać na brak pracy.

Tym bardziej, że Gwiazda Południa to nie tylko ściganie się. Oprócz wytyczenia tras, do czego przykładam wielką wagę i co zawsze zabiera mi mnóstwo czasu, który spędzam jeżdżąc po lasach i polach, zależy mi także na promocji babiogórskiego folkloru. Na Gwiazdę Południa przyjeżdżają zawodnicy nie tylko z całej Polski, ale i z zagranicy. Ostatnio gościliśmy Czechów, Rosjan, Brytyjczyków, Holendrów, a nawet rowerzystę z Chile. Chcę, by mogli poznać bliżej góralskie tradycje, skosztować tamtejszej kuchni czy posłuchać żywiołowych pieśni. Na każdym etapie w naszym rowerowym miasteczku dzieje się coś ekstra. Coś, czego nie znajdzie się na żadnym innym maratonie. Obowiązkowo mamy też wieczorek Gwiazdy Południa, podczas którego zawodnicy w cywilnych strojach mogą przy lokalnym rzemieślniczym piwie porozmawiać o rowerach, trasach czy trwającym właśnie sezonie. Świetna sprawa. Oczywiście, nie byłoby to możliwe bez zaangażowania gmin Stryszawa, Zawoja i Maków Podhalański, które nie tylko współpracują przy tworzeniu Gwiazdy, ale i gościnnie witają zawodników oraz ich rodziny.

Czy i za rok można spodziewać się takich atrakcji?

Po finałowym etapie Gwiazdy Południa często zdarza się, że uśmiechnięci zawodnicy deklarują mi, że za rok poprawią swój rezultat. Pojadą lepiej, szybciej, pewniej. Skoro więc oni w lipcu 2018 roku zjawią się w lepszej formie, to i ja muszę dotrzymać im kroku. Dlatego trzecia edycja Gwiazdy Południa będzie jeszcze bardziej rozbudowana. Docenią to nie tylko zawodnicy, ale i ich rodziny, dla których wypad na ten maraton to bardzo często także wakacyjny wypoczynek. Już dziś zachęcam, by podążać za blaskiem Gwiazdy Południa i śledzić ukazujące się na moich stronach i vlogu informacje o tym maratonie.

Komentarze (0)