Maja Włoszczowska w sobotę (15 września) zdobyła we włoskiej miejscowości Auronzo di Cadore brązowy medal mistrzostw świata w maratonie w kolarstwie górskim. Złoty medal wywalczyła Dunka Annika Langvad, a srebrny Austriaczka Christina Kollman.
Na mecie 34-letnia Polka była zadowolona ze swojego występu. - Słyszałam, że to trudna trasa, dlatego przybyłam do Auronzo di Cadore (w regionie Wenecja Euganejska - przyp. red.) na początku tego tygodnia, by trochę potrenować. Zrobiłam kilka kółek i wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Myślę, że dobrze jest wiedzieć, co może cię spotkać na trasie. Możesz wtedy lepiej utrzymywać równowagę pomiędzy siłą i energią. To mi pomogło w lepszej jeździe w zawodach - powiedziała nasza dwukrotna wicemistrzyni olimpijska (z Pekinu w 2008 r. i Rio de Janeiro w 2016 r.).
- Mistrzostwa Europy w Splimbergo były dla mnie dobrym przetarciem i sprawdzianem w maratonie, bo choć jestem mistrzynią świata w tej dyscyplinie, to koronę zdobyłam w 2003 r. (w Lugano - przy. red.). Byłam wówczas najmłodszą triumfatorką. Minęło zatem sporo czasu. W Splimbergo walczyliśmy przez około pięć godzin, co było ważnym testem przed dzisiejszymi zawodami w Auronzo di Cadore - dodała szczęśliwa Polka.
Włoszczowska przed tygodniem zajęła piąte miejsce w mistrzostwach świata w olimpijskiej konkurencji cross country. Zawody odbyły się w szwajcarskim Lenzerheide. - Od Lenzerheide nie doszłam do siebie. To zmęczona, to chora. Nie byłam pewna, czy w ogóle wystartuję. Mój organizm ma trochę dosyć, ale warto było przyjechać do Auronzo - podsumowała zawodniczka grupy Kross w wypowiedzi na Facebooku.
ZOBACZ WIDEO: WP Express: Tenis dla najmłodszych