Szok. Ujawnił, ile trzeba zapłacić za trening na polskim torze

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / instagram.com/dariapikulik/ PAP/ Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Daria Pikulik/ w ramce: trener kolarki - Grzegorz Ratajczyk
PAP / instagram.com/dariapikulik/ PAP/ Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Daria Pikulik/ w ramce: trener kolarki - Grzegorz Ratajczyk
zdjęcie autora artykułu

Trener wicemistrzyni olimpijskiej na IO Paryż 2024 Darii Pikulik opowiedział mediom o paradoksach w polskim kolarstwie. - Najlepiej byłoby trenować za granicą - mówi Grzegorz Ratajczyk dla tvp.info.

W tym artykule dowiesz się o:

Grzegorz Ratajczyk, trener srebrnej medalistki olimpijskiej w kolarstwie torowym Darii Pikulik, nie zamierzał owijać w bawełnę w wywiadzie z portalem tvp.info.

Szkoleniowiec zdecydował się złamać lojalkę podpisaną z PZKol (kilka miesięcy temu pracownicy funkcyjni związku zostali zmuszeni do podpisania 20-letnich lojalek, zgodnie z którymi nie mają prawa mówić złego słowa na PZKol) i opowiedzieć o "problemach" w swojej dyscyplinie.

Jednym z nich jest działalność i utrzymanie Areny Pruszków, jedynego krytego toru kolarskiego w Polsce. Tor jest bardzo potrzebny, ale jednocześnie zbyt drogi.

- Część pieniędzy przeznaczonych na szkolenie, idzie na utrzymanie tego toru. Na przykład w formie płatności za każdą godzinę wynajęcia tego toru. To horrendalne sumy, bo wynajem kosztuje 750 zł za godzinę. Chyba najdrożej na świecie... - ocenił Ratajczyk dla tvp.info.

ZOBACZ WIDEO: Nowa bohaterka Polaków. Taka była od najmłodszych lat

Trener wicemistrzyni olimpijskiej z Paryża dodał, że pieniądze - również dodatkowo za korzystanie z szatni czy siłowni - trafiają do operatora obiektu Areny Pruszków. PZKol, który jest potężnie zadłużony i konto bankowe ma zajęte przez komornika (dziś PZKol ma kilkudziesięciu wierzycieli i ok. 20 mln zł długu.) zarządza nieruchomością na spółkę z Areną Pruszków i Fundacją Wspierania Polskiego Kolarstwa.

- Stawki ustala prezes Areny Pruszków. Me nie mamy na to wpływu. Jeśli chcemy trenować, to musimy płacić. (...) To są najwyższe koszty wynajmu w Europie. Najwięcej za granicą płaciliśmy po sto euro za godzinę. Zwykle to koszt rzędu 60-80 euro (255-340 zł - przyp. red.) za godzinę - podkreślił Ratajczyk.

Horrendalnie wysokie stawki sprawiają, że taniej byłoby kolarzom trenować na zagranicznych torach, ale czasami jest to bardzo trudne, chociażby z powodu tego, że obliguje ich czas.

Warto jednak wyjaśnić, że kadrowicze nie płacą tych 750 zł za godzinę wynajmu toru w Pruszkowie z własnej kieszeni, ani nawet sponsorskich pieniędzy. To idzie z puli, którą dostają z ministerstwa sportu (przez Wielkopolski Związek Kolarski - PZKol pod względem finansowym jest bowiem kompletnie uziemiony) na sport wyczynowy. Pośrednio płacą więc za to wszyscy podatnicy.

Zobacz: Niespodziewany medal. Szok, w jakich warunkach przygotowywała się Polka Gdyby została w Polsce, nie zdobyłaby medalu igrzysk. "Nie ma szans"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty