To były prawdziwe chwile grozy podczas kobiecej edycji Tour de France. Podczas 5. etapu na 50 kilometrów przed metą doszło do ogromnej kraksy, w której ucierpiała wielka grupa zawodniczek. To zdarzenie wywołało ogromny chaos. Wykorzystała to Holenderka Lorena Wibes, bowiem to ona zwyciężyła po sprinterskim finiszu.
Wśród zawodniczek, które najbardziej ucierpiały w ogromnym karambolu była Polka - Marta Lach. Co prawda, jeszcze dojechała ona do mety, ale po szczegółowych badaniach okazało się, że nie ma możliwości dokończenia wyścigu. Uszkodzenia mięśni oraz ścięgien w okolicy ramienia spowodowały, że Polka nie miała pełnej sprawności w ręce.
"Nie tak wyobrażałam sobie ten dzień..." - rozpoczęła swój wpis Marta Lach.
"(...) Niestety nie będę w stanie kontynuować jazdy w tym przepięknym wyścigu. Jest mi bardzo przykro i uwierzcie, płaczę jak to piszę... Takie decyzje są ciężkie, ale zdrowie jest najważniejsze. Mam nadzieję, że Tour de France pojadę jeszcze nie raz, a te doświadczenia, które tutaj zebrałam sprawią, że wrócę jeszcze silniejsza" - pisała dalej Polka.
Marta Lach po pięciu etapach zajmowała 44. miejsce ze stratą blisko 13 minut do liderki Marianne Vos. Warto podkreślić, że bardzo dobrze w Tour de France radzi sobie inna z Polek. Katarzyna Niewiadoma jest obecnie na 3. miejscu w "generalce".
Zobacz także: Czesław Lang złamał prawo
Zobacz także: Armagedon w kolarskim peletonie