Mistrz świata górą w Liege-Bastogne-Liege. Upadek wielkiego faworyta

PAP / JULIEN WARNAND / Na zdjęciu: Remco Evenepoel
PAP / JULIEN WARNAND / Na zdjęciu: Remco Evenepoel

Remco Evenepoel po indywidualnej akcji po raz drugi w karierze wygrał kolarski monument Liege-Bastogne-Liege. Z powodu kraksy wyścigu nie ukończył wielki faworyt, Tadej Pogacar.

Wyścig kończący sezon wiosennych klasyków miał jednego głównego faworyta, Tadeja Pogacara. Słoweniec był nie do powstrzymania ubiegłej niedzieli podczas Amstel Gold Race oraz w środowej Walońskiej Strzale i podobnie jak w przypadku rywalizacji kobiet, którą zdominowała Demi Vollering (czytaj tutaj), kolarz grupy UAE Team Emirates miał szansę na wygranie wszystkich trzech części ardeńskiego tryptyku.

Szybko jednak okazało się, że plany na zdobycie ardeńskiej korony Pogacar będzie musiał odłożyć na przyszły rok. 167 kilometrów przed metą słoweński dominator zaliczył upadek, w wyniku którego doznał kontuzji nadgarstka i był zmuszony wycofać się z wyścigu.

Taki obrót spraw spowodował, że rolę faworyta przejął Belg Remco Evenepoel. Mistrz świata przyjechał na start prosto ze zgrupowania górskiego, gdzie szlifował formę w ramach przygotowań do majowego Giro d'Italia. Ubiegłoroczny zwycięzca Liege-Bastogne-Liege był uważany za jedynego kolarza, który będzie w stanie powalczyć z fenomenalnym Słoweńcem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: podnosiła sztangę i nagle upadła. Przerażające wideo

Po wycofaniu się Pogacara tempo w peletonie nadawała drużyna Evenepoela, Soudal Quick-Step, przygotowując pole pod atak dla swojego lidera. Evenepoel zgodnie z oczekiwaniami zaatakował na podjeździe pod Cote de la Redoute 30 kilometrów przed metą. Za Belgiem był w stanie pojechać jedynie Brytyjczyk Thomas Pidcock, lecz po kilku kilometrach puścił koło mistrza świata.

Evenepoel szybko wypracował sobie ponad minutę przewagi nad konkurencją i stało się jasne, że powtórzy sukces sprzed roku. Za jego plecami bitwę o pozostałe miejsca na podium stoczyli między sobą Pidcock, Kolumbijczyk Santiago Buitrago oraz Irlandczyk Ben Healy. Górą w tym pojedynku okazał się Pidcock, który dojechał przed Buitrago.

Z wyniku Brytyjczyka może być zadowolony Michał Kwiatkowski, który pracował w niedzielę na konto swojego kolegi. Od kilku dni było wiadome, że Polak nie powalczy o najwyższe cele w Liege-Bastogne-Liege, ponieważ nie zdążył odbudować swojej formy po kraksie poniesionej podczas klasyku Gandawa-Wevelgem. Ostatnio kolarz zespołu Ineos-Grenadiers zdradził, że doznał wstrząsu mózgu (więcej przeczytasz tutaj).

Poza Kwiatkowskim na 258 kilometrowej trasie spośród innych biało-czerwonych oglądaliśmy jeszcze Łukasza Owsiana, który nie ukończył rywalizacji.

Zobacz też:
Polka o włos od podium!
Najsłynniejsi sportowcy PRL-u - rozpoznaj ich na zdjęciach!

Komentarze (0)