Rozpoczął się już pierwszy tegoroczny tour, a mianowicie włoski klasyk Giro d'Italia. Do 1. etapu doszło w sobotę, 4 maja. Pierwszym liderem został Jhonatan Narvaez, bo na finiszu wyprzedził Maximiliana Schachmanna i Tadeja Pogacara (relacja TUTAJ).
Kolarze zdecydowanie bardziej musieli postarać się o triumf w 2. etapie. W końcu to on był zdecydowanie bardziej wymagający, a zakończył się długą wspinaczką. Od samego początku można było spodziewać się, że o zrehabilitowanie się za falstart w poprzednim dniu powalczy Pogacar, czyli lider drużyny UEA Team Emirates.
Jednak Słoweniec napotkał problemy 11 kilometrów przed metą, kiedy to kolarze przygotowywali się do walki na decydującej wspinaczce. Wówczas faworyt do końcowego triumfu w klasyfikacji generalnej najpierw zanotował defekt, a gdy próbował zatrzymać się na wymianę roweru... przewrócił się i prawie został potrącony przez jadące za nim auto.
ZOBACZ WIDEO: Poważnie zachorowała. Pojawiły się obrzydliwe komentarze
Pogacar miał szczęście, ponieważ nie poniósł żadnych większych obrażeń i po otrzymaniu nowego sprzętu mógł ruszyć do dalszej walki. Pogoń za peletonem przyniosła efekt, bo zameldował się w głównej grupie. W niej karty rozdawała jego drużyna, a najważniejszą pracę wykonał Rafał Majka. Jego przyspieszenie nie spotkało się z reakcją ze strony rywali, więc podążał jedynie ze Słoweńcem. Ten ostatecznie pognał samotnie do mety i 2. etap padł jego łupem.
Zmagania na 2. miejscu zakończył Daniel Felipe Martinez. Ten stracił do lidera 27 sekund, co sprawiło, że w "generalce" Pogacar ma 45 sekund więcej nad najbliższym rywalem, czyli Geraintem Thomasem. 48. pozycję podczas etapu zajął Majka, a drugi z polskich kolarzy Stanisław Aniołkowski był 156.
Majka mógł liczyć na pochwałę swojego kolegi z drużyny, któremu pomógł w końcowym triumfie. - Chciałem zmienić rower przed zakrętem, ale stało się inaczej i na wirażu przewróciłem się. Nic poważnego. Byłem spokojny, a drużyna sprawnie przeprowadziła mnie na czoło peletonu. Później pomogła mi mocna zmiana Rafała Majki. Nie znałem tej wspinaczki. Większość z nas była tu po raz pierwszy. Chciałem dziś przetestować nogi i zdobyć jakąś przewagę, żeby na następnych etapach jechać spokojnie. I to się udało - przyznał w rozmowie z Eurosportem.