Opuścili Columbie przez Cavendisha

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mark Cavendish był głównym powodem, dla którego Edvald Boasson-Hagen oraz Tomas Lövkvist opuścili zespół Columbia-HTC. Zdaniem Skandynawów ich była drużyna poświęcała Brytyjczykowi zbyt wiele uwagi.

Zarówno Edvald Boasson-Hagen jak i Tomas Lövkvist od przyszłego sezonu reprezentować będą barwy zespołu Sky. Obaj opuścili wcześniej ekipę Columbia HTC. Młodzi kolarze przyznali, że zdecydowali się na zmianę drużyny przez zbyt duże skupienie amerykańskiego teamu wokół Brytyjczyka - Marka Cavendisha oraz Niemca Andre Greipela.

Lövkvist jest rozgoryczony faktem, że nie dostał w zespole Columbia swojej szansy. - Siedziałem w domu podczas Touru, bo nie pasowałem do pociągu Cavendisha - powiedział Szwed portalowi nettvisen.no. - Powód? Cała drużyna jest zbudowana wokół niego. Ja sam muszę sobie szukać najlepszych warunków dla siebie. Rozumiem, że Columbia koncentruje się na sprintach, ale to nie znaczy, że nie ma dla mnie okazji - dodał.

Szwedzki kolarz przyznał jednak, że nie żałuje okresu, który spędził w poprzednim zespole. - Zawsze powtarzałem, że mieliśmy bardzo dobry team. Doszliśmy tak daleko jak to było tylko możliwe w naszej sytuacji. Dla Edvalda i dla mnie to, że pomagaliśmy innym w większości wyścigów nie było dobre - tłumaczy.

Dokładnie takiego samego zdania jest Boasson-Hagen, który dodał, że jego decyzja była podyktowana także innym czynnikiem - poszukiwaniem nowych wyzwań. - Poza tym chciałbym spróbować czegoś nowego. W zespole Sky mógłbym odgrywać większe role. To będzie ekscytujące, kiedy pojawi się presja - mówi.

Norweg bardzo ciepło wypowiada się także o swoim koledze, z którym to po raz kolejny pojedzie w jednym teamie. - Jeśli miałbym tworzyć team, on z pewnością by się w nim znalazł, a to przez jego młodzieńczą siłę i charakter. Jest bardzo utalentowany, na pewno wiele osiągnie w przyszłości. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to najbardziej utalentowany kolarz, jakiego kiedykolwiek widziałem - chwali swojego kolegę Boasson-Hagen .

Źródło artykułu:
Komentarze (0)