W trakcie niedzielnego etap Vuelta a Espana kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Zawodnicy musieli przebrnąć przez 143-kilmetrową trasę od Infiesto aż do podjazdu Ciutu Negru.
Od startu kolarze narzucili wysokie tempo i po kolejnych ich atakach można było spodziewać się, że na finałowej wspinaczce będą wyczerpani. Na domiar złego niesprzyjające warunki pogodowe dały im się we znaki.
Z gęstej mgły jako pierwszy na mecie wyłonił się Pablo Castrillo. Zawodnik Equipo Kern Pharma musiał oglądać się za siebie i w ostatecznym rozrachunku wygrał w pięknym stylu. Ten finisz zostanie zapamiętany na długo. To jego drugie zwycięstwo w tegorocznej Vuelcie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
Castrillo był naciskany przez Aleksandra Własowa (Red Bull - BORA - hansgrohe) oraz Pawła Siwakowa (UAE Team Emirates). Hiszpan utrzymał się na pozycji numer "jeden", zaś dwaj wymienieni zawodnicy musieli zadowolić się miejscami na podium.
Na 11. miejscu uplasował się Ben O'Connor. Australijczyk z Decathlon AG2R La Mondiale Team niezmiennie przewodzi stawce w klasyfikacji generalnej.
Warto odnotować, że Primoz Roglic został ukarany przez komisję sędziowską za jazdę za samochodem drużynowym. Kolarz grupy Red Bull - BORA - hansgrohe dostał 20 sekund kary - gdyby nie to, to jego strata do lidera wynosiłaby już tylko 43 sekundy.
Czytaj więcej:
Co za batalia. Cieszyć mógł się dopiero po finiszu