112. edycja Wielkiej Pętli dobiega końca. Klasyfikacja generalna po alpejskich etapach jest już niemal rozstrzygnięta. Tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności może jeszcze pozbawić czwartego zwycięstwa w Tour de France Tadeja Pogacara (UAE Team Emirates), bo w czystej rywalizacji na szosie Jonas Vingegaard (Visma-Lease a Bike) nie jest już w stanie odrobić stratę 4 minut i 24 sekund do Słoweńca. Przedostatni odcinek zapowiadany był jako "etap ostatniej szansy" lub też "etap pocieszenia" dla kolarzy, którzy marzyli o tym, aby zapisać się jeszcze na liście zwycięzców etapowych tegorocznej edycji.
Kolarze w sobotę ścigali się w regionie Jury na francusko-szwajcarskim pograniczu. Pagórkowaty etap o długości 184 kilometrów prowadził zawodników z Nantua do Pontarlier; po drodze kolarze mieli do pokonania premię 3. kategorii, dwie premie 4. kategorii oraz jedną premię 2. kategorii. Etap był idealnie skrojony pod uciekinierów, dlatego też przez pierwszą część etapu kolarze walczyli o znalezienie się w ucieczce. Grupa 13 harcowników ostatecznie uformowała się ok. 100 kilometrów przed metą.
ZOBACZ WIDEO: Zaszaleli! Tak Turcy zaprezentowali polskiego piłkarza
Ważnym momentem na trasie był podjazd pod Cote de Thesy o długości 3,6 kilometra, kiedy to grupa podzieliła się na 2 części, a na solowy atak zdecydował się Harry Sweeny (EF Education-EasyPost). Wtedy też kolarzom zaczął dawać się we znaki silny deszcz. Australijczyk został doścignięty przed ostatnią premią górską, gdy do mety pozostawały 24 kilometry. Niedługo potem na odcinku zjazdowym miała miejsce niebezpieczna kraksa. Hiszpan Ivan Romero (Movistar Team) za szybko wszedł w zakręt i wpadł w poślizg na mokrej nawierzchni. W ślad zanim poszedł Romain Gregoire (Groupama FDJ). Francuz nie odniósł jednak poważniejszych obrażeń i szybko powrócił do rywalizacji, ale z pomocy lekarza wyścigu musiał skorzystać Hiszpan.
Powstały chaos w ucieczce wykorzystali Kaden Groves (Alpecin-Deceuninck), Frank van den Broek (Team Picnic Postnl) oraz Jake Stewart (Israel-Premier Tech). Najwięcej sił i determinacji na finałowe kilometry znalazł w sobie Groves. Australijczyk przyspieszył, gubiąc za sobą rywali i samotnie pomknął do mety.
Groves jest 114. kolarzem w historii, który ma w swoim dorobku wygrane etapy we wszystkich trzech wielkich tourach, tj. Giro d'Italia, Vuelta a Espana oraz Tour de France.
Niecałe 7 minut po zwycięzcy do mety dojechał peleton. Dzięki powstałej różnicy pomiędzy ucieczką a główną grupą awans na 10. miejsce w klasyfikacji generalnej zanotował Jordan Jegat (Total Energies). Francuz wyprzedził Australijczyka Bena O'Connora (Jayco AlUla). Na pozostałych miejscach w czołowej dziesiątce nie doszło do zmian.
Kamil Gradek (Bahrain Victorious) po 20 etapach zajmuje w "generalce" 160. miejsce.
W niedzielę na kolarzy czeka finałowy odcinek do Paryża.