Tour de France: Ostatnia szarża Armstronga

97. Tour de France jest ostatnim w karierze europejskim wyścigiem Lance'a Armstronga. Amerykanin nieustannie zawodzi, we wtorek nie udało mu się wyszarpać wymarzonego etapowego zwycięstwa.

W tym artykule dowiesz się o:

Armstrong uciekał od początku etapu. Wspomagany przez Christopher Hornera, nie zdołał jednak odnieść etapowego zwycięstwa. Niewyraźny zryw na finiszu pozwolił mu zająć szóstą lokatę, najszybszy okazał się Francuz Pierric Fedrigo. Wtorkowy atak był łabędzim śpiewem Amerykanina. W całej swojej karierze siedmiokrotnie zwyciężał Tour de France, odniósł aż 25 etapowych zwycięstw.

- To był ciężki dzień. Zapłaciłem za to na finiszu - przyznał na mecie. - 200 kilometrów jazdy wyssało ze mnie całą energię, nie miałem już sił na sprinterski finisz. Chociaż próbowałem - nie ukrywa Armstrong. Amerykanin w klasyfikacji generalnej zajmuje 25. miejsce, ma ponad pół godziny straty do Alberto Contadora. Nic więc dziwnego, że liderzy pozwolili mu na odjazd.

- Był moment, w którym zacząłem ostro finiszować - opisuje przebieg ostatnich metrów wtorkowego etapu. - Widzieliśmy, że najszybsi spośród nas są Fedrigo i Cunego. Próbowałem złapać ich koło. Byłem jednak za słaby, nie dałem rady - kaja się. Amerykanina wyprzedzili jeszcze Sandy Casar, Ruben Plaza, Damiano Cunego i Horner.

Mimo szóstego miejsca, Armstrong jest zadowolony ze swojego występu. - Osiągnęliśmy to, co chcieliśmy: próbowaliśmy wygrać etap - tłumaczy. Zdaje sobie jednak też sprawę, że jego czas w zawodowym peletonie są dobiega końca. - Lance Armstrong skończy się za cztery, pięć dni - przyznaje w rozmowie z dziennikarzami. Na znaczący sukces w trakcie Wielkiej Pętli nie może już raczej liczyć.

Komentarze (0)