Vuelta a Espana: od niego zależy sukces Rafała Majki. Jest jego "cieniem"

East News
East News

- Bez niego nie byłoby moich sukcesów, jest jak Anioł Stróż - tak o Pawle Poljańskim mówi jego przyjaciel, Rafał Majka. Polski duet marzy o tym, aby w Hiszpanii zadziwić kolarski świat.

- Naszym głównym celem jest zwycięstwo etapowe Rafała Majki i jego jak najlepsze miejsce w klasyfikacji generalnej - powiedział tuż przed startem hiszpańskiej Vuelty dyrektor teamu Tinkoff-Saxo, Tristian Hoffman.

[ad=rectangle]

Zawsze z boku

Aby osiągnąć cele wyznaczone przez szefów zespołu, Polak musi mieć pomocników. I ma. - Jesper Hansen, Sergio Paulinho, Paweł Poljański oraz Jay McCarthy będą pracowali na Rafała w górach - dodał Hoffman.

27 sierpnia czeka nas pierwszy, pagórkowaty etap Vuelta a Espana. Będziemy mogli przekonać się, jak wyżej wymieniona czwórka jest przygotowana do tego wielkiego wyścigu, który przez wielu fachowców jest w tym roku traktowany na równi z... Tour de France. Głównie dlatego, że do Hiszpanii zjechali najlepsi aktualnie kolarze świata. Lista nieobecnych jest bardzo krótka.

Na szczególną uwagę zasługuje Poljański. Zawsze z boku, w cieniu, unika szumu medialnego, zamieszania, a... - Bez niego nie byłoby moich sukcesów - wielokrotnie podkreślał Rafał Majka. - Kiedy w Giro d'Italia 2014 zająłem szóste miejsce w klasyfikacji generalnej, to właśnie Paweł był cichym bohaterem. W każdej trudnej chwili mogłem na niego liczyć.

I tak będzie również teraz, w Hiszpanii.

Odbył staż u Riisa

- Śmiejemy się, że spędzamy ze sobą więcej czasu niż ze swoimi rodzinami. Jeździmy razem na zgrupowania, na wyścigi, przeważnie mieszkamy w jednym pokoju hotelowym, jesteśmy dobrymi przyjaciółmi - tak Paweł Poljański opisywał swoje relacje z Majką na łamach "Dziennika Bałtyckiego".

Poljański to młodzieżowy mistrz Polski z 2012 roku. Jednak karierę zaczął wcześniej, mając 20 lat (w 2010 roku) był już w kadrze na mistrzostwa świata w Australii. Zajął 53. miejsce ze startu wspólnego w kategorii U-23. Wychowanek Cartusii jeszcze jako nastolatek próbował startów w barwach mniejszych teamów we Włoszech. - Ten kraj jest ojczyzną kolarstwa, tutaj trzeba być obecnym, jeżeli chce się coś osiągnąć - mówił w wywiadzie udzielonym lokalnej prasie.

Jesienią 2013 roku otrzymał propozycję stażu w jednym z najlepszych teamów świata - Tinhoff-Saxo. - Paweł pojechał fantastycznie kilka wyścigów, doskonale pracował dla zespołu, miał również świetne wyniki podczas testów - chwalił go legendarny Bjaerne Riis, który w tym okresie prowadził ten zespół.

W połowie listopada 2013 podpisał roczną umowę. - Czułem się jak w niebie, ziściło się moje marzenie - przyznał Poljański.

"Każdy zaczyna jako robotnik"

Poljański ciężko przepracował zimę 2013/14, aby udowodnić szefom Tinkoff-Saxo, że warto na niego postawić. Wiedział, że ma na to tylko 12 miesięcy. Na tyle podpisał pierwszą umowę. - Fajnie, że w końcu moje hobby daje mi poczucie bezpieczeństwa finansowego - cieszył się młody kolarz.

Podczas wspomnianego już Giro, jak i zeszłorocznego Tour de Pologne, gdzie był chyba najważniejszym klockiem w układance, która zapewniła Majce wielki triumf, pokazał, że ma potencjał. Jeździ bardzo zespołowo. Nie ma większych ambicji? Nie chciałby już jeździć na swoje konto? - Każdy zaczyna jako robotnik, to naturalna kolej rzeczy i cieszę się, że po poszczególnych etapach starsi koledzy dziękują za pomoc, a szefowie ekipy mówią: "brawo Paweł, o to chodzi" - mówił wiosną 2015. - Kolarstwo uczy cierpliwości. Kilka lat czekałem na zawodowy kontrakt. Opłacało się. Teraz spokojnie czekam na kolejny awans w kolarskim peletonie.

Szefowie Tinkoff-Saxo szybko postanowili sprawdzić Polaka w roli lidera. W Tour de Austria (lipiec 2015) poszło mu całkiem nieźle - zajął 9. miejsce w klasyfikacji generalnej, ze stratą nieco ponad trzech minut do zwycięzcy. Zespół uplasował się natomiast na drugiej pozycji w klasyfikacji drużynowej. - Wszyscy byliśmy zadowoleni z Pawła, świetnie pojechał - mówił Majka.

W sierpniu, w Tour de Pologne nie było już tak różowo. Poljański znów został liderem zespołu, miał walczyć o czołowe lokaty. Niestety, zakończył wyścig dopiero na 53. pozycji ze stratą ponad 38 minut. - Jeżdżę w zawodowym peletonie dopiero kilkanaście miesięcy, jeszcze sporo muszę się uczyć - mówił skromnie. - Przekonałem się na własnej skórze, że TdP to dla mnie jeszcze za wysokie progi. To zbyt trudny wyścig.

Poljański odpoczął po trudach wspinaczki wokół Bukowiny Tatrzańskiej i teraz ma tylko jeden cel: pomoc Majce. - On jest jak mój cień, jak Anioł Stróż, zawsze pomoże, jestem tego pewny - zakończył Majka.

Komentarze (0)