Piłka nożna, ręczna, tenis, siatkówka - multimilionerzy z krajów Bliskiego Wschodu, krok po kroku, przejmują główne role w dzisiejszym sporcie. Inwestują miliardy dolarów w rozwój poszczególnych dyscyplin. Apogeum ma nastąpić w 2022 roku. Wtedy w Katarze odbędą się mistrzostwa świata w futbolu.
Bez niepotrzebnych eksperymentów
Petrodolary coraz częściej pojawiają się w kolarstwie. Tour de Oman, Tour of Qatar - te zawody z roku na rok zyskują na prestiżu. W 2016 w Katarze odbędą się nawet mistrzostwa świata. - Organizacja wyścigów na Bliskim Wschodzie stoi już na poziomie światowym - przyznał Rafał Majka, który w lutym tego roku zajął czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej TdO. - Nie możemy na nic narzekać. Spotkaliśmy standardy, które znamy z Europy.
Nie może być inaczej. Przecież współorganizatorem wyścigu jest grupa Amaury Sport Organisation, dzięki której co roku emocjonujemy się... Tour de France. - Widać, że ludzie znają się na swojej robocie - mówił Alejandro Valverde z Movistar, który został sklasyfikowany pozycję wyżej od Majki. - A jak do super organizacji dodamy jeszcze wręcz nieograniczone możliwości finansowe, to mamy doskonały miks.
Szejkowie zdają sobie sprawę, że trzeba postawić na sprawdzonych organizatorów. Samą kasą nie można stworzyć odpowiednich warunków dla najlepszych kolarzy świata. Stąd wynajęcie ludzi pracujących przy Tour de France czy Giro d'Italia.
Sprytna zagrywka
No właśnie, bo właśnie organizatorzy Giro pomagają w nowej inicjatywie - Abu Dhabi Tour. To kolejny milowy krok w rozwoju kolarstwa na Bliskim Wschodzie. Od 8 do 11 października w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zostanie rozegrana etapówka. Etapówka, która docelowo ma się stać konkurencją dla... Tour de France. - A dlaczego nie? Przecież mamy pieniądze, aby stworzyć tour nie z tej ziemi. Jak do tego dołożymy pustynię, upał, nieco gór, to sukces gwarantowany. Kibice z całego świata będą chcieli do nas przyjechać - mówi sekretarz generalny Abu Dhabi Sports, Aref Hamad Al Awani.
Na razie Abu Dhabi Tour to zawody niższej kategorii, ale organizatorzy zadbali o rozgłos. Na zakończenie imprezy odbędzie się uroczysta gala Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI). W Yas Marina Island pojawią się największe gwiazdy kolarstwa, aby odebrać nagrody za rok 2015. - Już nie mogę się doczekać tej wspaniałej uroczystości - przyznał Mark Cavendish z Etixx-Quick Step. - Zjednoczone Emiraty Arabskie mają potencjał na wielki tour.
Przy okazji gali najważniejsi ludzie światowego kolarstwa mają się przekonać, że Abu Dhabi Tour powinien błyskawicznie awansować do UCI World Tour (gdzie są już m.in. TdF, Giro, Vuelta a Espana, Tour de Suisse, czy nasz Tour de Pologne).
Za 50 lat...
Abu Dhabi Tour oczywiście nie może rywalizować z TdF górskimi etapami. Kolarze co prawda będą wspinać się pod Jebel Hafeet (11 km podjazdu na wysokość ponad 1000 m. n.p.m. z nachyleniem miejscami ponad 12%), co budzi respekt, ale to i tak mało. Szejkowie chcą jednak zaskoczyć świat innymi atutami. Pustynią, upałem, mocnym wiatrem. - To może być piekielnie trudna etapówka - stwierdził Cavendish.
- A dodamy jeszcze coś ekstra. Już w tym roku ostatni etap zostanie rozegrany na torze Formuły 1 - przyznał Al Awani. - W przyszłości będą jeszcze inne niespodzianki. Mamy super nowoczesne autostrady, tunele, nawet odcinki szutrowe. W perspektywie kilku lat Abu Dhabi Tour stanie się jednym z najtrudniejszych wyścigów na świecie.
- Oczywiście nie będę wmawiał, że za pięć lat w Zjednoczonych Emiratach Arabskich będzie rozgrywany najbardziej prestiżowy wyścig świata - dodał prezydent UCI, Brian Cookson. - Nikt jednak nie jest w stanie przewidzieć, co będzie za 50 lat.
Abu Dhabi Tour przyćmi Tour de France w połowie XXI wieku? Miliardy dolarów pokonają tradycję?