Tirreno-Adriatico: Bennati kontra Cavendish

Tradycja nakazuje wśród uczestników rozpoczynającego się w środę wyścigu Tirreno-Adriatico wyszukiwać zwycięzcy setnej edycji klasyku Mediolan-Sanremo.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Druga w zreformowanym kalendarzu światowym impreza z serii tzw. historycznych, a trzecia w ogóle w tym sezonie zaliczana do punktacji UCI, będzie premierowym w 2009 roku starciem całej czołówki światowej. Odbywający się równolegle wyścig Paryż-Nicea znów ściągnął słabszą stawkę, choć to występ we Francji wybrał uznawany za najlepszego kolarza świata Alberto Contador (Astana), zwycięzca trzech wielkich tourów.

Powód uczestnictwa w Tirreno-Adriatico takich specjalistów od finiszu jak Mark Cavendish (Columbia), Tom Boonen (Quick Step), Daniele Bennati (Liquigas), Alessandro Petacchi (Lpr) czy Thor Hushovd (Cervelo) jest jednak pragmatyczny. Cztery dni po zakończeniu "wyścigu dwóch mórz" odbędzie się klasyk w Sanremo. A z regionu Marche do Lombardii kolarzom jakoś bliżej niż z Nicei.

192 zawodników w 24 ekipach

44. edycja Tirreno-Adriatico rozpocznie się w środę w Cecinie, miejscowości w prowincji Livorno, gdzie urodził się były mistrz olimpijski i świata Paolo Bettini, a zakończy w kolejny wtorek, 17 marca w San Benedetto del Tronto, prowincja Ascoli Piceno. Od Morza Tyrreńskiego do Adriatyku: tak od zawsze przebiega trasa tej imprezy.

Kolarze przejadą 1 095 km. W programie w niedzielę jazda na czas na dystansie 30 km. Faworytem tejże, podobnie jak całego wyścigu, Szwajcar Fabian Cancellara (Saxo Bank), mistrz olimpijski i zwycięzca sprzed roku.

Faworytem gospodarzy jest Alessandro Ballan (Lampre), mistrz świata z Varese. Z powodu wysokiej gorączki 29-letni kolarz spod Wenecji nie wziął w sobotę udziału w Montepaschi Strade Bianche, "heroicznym" wyścigu po wąskich, polnych drogach Toskanii. Cztery dni nie siedział na rowerze, bał się, że może nie wystąpić również w Tirreno.

Trzy dni wydają się być decydujące. Na początek sobotni etap do Montelupone, ochrzczony już mianem bliźniaczej Ściany Huy (tam znajduje się meta Strzały Walońskiej). W niedzielę jazda na czas z Loreto do Maceraty, a w poniedziałek coś dla największych śmiałków: 235 km z 14-kilometrowym podjazdem ma Sassotetto.

Na starcie 24 zespoły, w tym 17 kategorii ProTour (brakuje tylko Fuji-Servetto). Wśród gwiazd Ivan Basso, Vincenzo Nibali (obaj Liquigas), Andrea Kloeden (Astana), Davide Rebellin (Diquigiovanni), Danilo Di Luca (Lpr), Filippo Pozzato (Katiusza) i mistrz świata Bert Grabsch (Columbia). W ekipie Lampre, z numerem startowym 148 jedyny Polak, Marcin Sapa.

Sprinterzy przed Sanremo

Praktycznie wszyscy zawodnicy kandydujący do wygranej w setnej edycji Mediolan-Sanremo (21 marca) zdecydowali się na występ w Tirreno-Adriatico. Wśród uczestników Paryż-Nicea sprinterów brakuje. O klasyku Sanremo przebąkiwali jedynie Heinrich Haussler (Cervelo) i Mirco Lorenzetto (Lampre), ale ich ambicje zrodziły się raczej po nieoczekiwanie dobrych wynikach na początku sezonu, aniżeli zakładanego na ten rok planu.

Wśród wciąż aktywnych byłych zwycięzców Sanremo, a tych jest czterech, zabraknie na starcie Tirreno-Adriatico jedynie Oscara Freire (Rabobank). Hiszpan, trzykrotny mistrz świata, podczas wyścigu Dookoła Kalifornii złamał dwa żebra i do rywalizacji wróci być może w kwietniu.

Marzący o zwycięstwie w Sanremo Tom Boonen wyjaśnia dziennikowi L'Equipe dlaczego jako przygotowanie zwykł wybierać Tirreno-Adriatico. - W Paryż-Nicea codziennie jest bitwa. Nie dość, że pokonujemy etapy, to jeszcze walczymy w klasyfikacji generalnej. Tirreno jest o wiele bardziej spokojne i, co ważniejsze, kończy się we wtorek, by potem cztery dni spędzić w tym samym hotelu w Mediolanie. To idealne, by się zregenerować, a nie zdekoncentrować jadąc do domu po Paryż-Nicea. Kończąc Tirreno-Adriatico cały czas jesteś w tej samej kąpieli, w której będziesz na Mediolan-San Remo - tłumaczy.

Tylko dwóch spośród ostatnich 15 triumfatorów jednego z najsłynniejszych wyścigów klasycznych świata przed triumfem w Sanremo uczestniczyło w Paryż-Nicea. Byli to Laurent Jalabert (1995) i Andriej Czmil (1999).

Francuzi, którzy z racji starcia terminu z Tirreno-Adriatico nie mogą od lat ściągnąć do siebie czołówki światowej, bronią się innym faktem. Od 1966 roku, kiedy po raz pierwszy zorganizowano "wyścig dwóch mórz" tylko jeden triumfator tej imprezy (Joop Zoetemelk w 1985 roku) wygrał w tym samym sezonie Tour de France. Aż dziewięciu kolarzy, w sumie 18 razy, zdobywało w ciągu kilku miesięcy żółtą koszulkę w Nicei i na Polach Elizejskich.

Trzech ostatnich zwycięzców na starcie

Thomas Dekker (Silence-Lotto), Andreas Kloeden (Astana), Fabian Cancellara (Saxo Bank): ta trójka wygrywała Tirreno-Adriatico w trzech kolejnych sezonach. W 2003 triumfował tam Filippo Pozzato (Katiusza), dwa lata wcześniej Davide Rebellin (Diquigiovanni). Pięciu byłych zwycięzców wyścigu stanie na starcie tegorocznej edycji.

Faworytów należy wypatrywać również wśród tych zawodników. W barwach Quick Step wystąpi Australijczyk Allan Davis, lider rankingu UCI, zwycięzca Tour Down Under. Profile tras sprzyjają rywalizacji specjalistów od finiszu, więc o zwycięstwa etapowe konkurować będą oprócz prawdziwych gwiazd światowego sprintu również: Robbie McEwen, Gerald Ciolek, Baden Cooke, Robert Hunter, Danilo Napolitano czy niesamowity Mattia Gavazzi, autor rekordowych, pięciu zwycięstw w tym sezonie.

Znów sprawa Fuji-Servetto

Podobnie jak w wyścigu Paryż-Nicea, do występu w Tirreno-Adriatico nie została dopuszczona ekipa Fuji-Servetto (ex Saunier Duval). Powody braku zaproszenia dla sterowanej przez Mauro Gianettiego grupy podkreślił w otwartym liście Angelo Zomegnan, dyrektor kolarstwa w RCS Sport, organizatorze największych włoskich wyścigów.

Powodem przedstawionym oficjalnie jest 'potężna ujma na wizerunku Rcs Sport, w wypadku, gdyby w wyścigu wziął udział ten zespół'. Tak samo argumentowali wykluczenie Fuji-Servetto z Paryż-Nicea włodarze Amaury Sport Organisation (ASO), właściciela Tour de France.

W 2008 roku ekipa Saunier Duval wycofała się z 'Wielkiej Pętli' po pozytywnym wyniku kontroli antydopingowej Włocha Riccardo Ricco'. Później okazało się, że ten sam środek, Epo-Cera, znajdował się również w organizmie innego etapowego zwycięzcy, Leonardo Piepolego. Rok wcześniej przypadek dopingu stwierdzono u Hiszpana Ibana Mayo.

We wtorek wieczorem, kilkanaście godzin przed startem wyścigu Trybunał Arbitrażowy do Spraw Sportu w Lozannie nakazał Rcs Sport na dopuszczenie do udziału w rywalizacji grupy Fuji-Servetto.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×