Miał być drugim Primozem Peterką
Słowenia - zaledwie dwumilionowy kraj w środkowej Europie, to od lat kopalnia sportowych talentów. Jednym z nich jest właśnie Primoz Roglic, który przed kilkunastoma laty chciał iść w ślady swojego imiennika - Primoza Peterki, dwukrotnego zdobywcy Pucharu Świata w skokach narciarskich. Roglic od najmłodszych lat udowadniał swój potencjał na słoweńskich skoczniach i przebił się do kadry.
Zaczynał od skoków w Pucharze Kontynentalnym. Tam już w wieku szesnastu lat odniósł pierwsze zwycięstwo. Na skoczni HS-100 w Planicy nie dał szans konkurentom. Swój talent potwierdził w mistrzostwach świata juniorów. Indywidualnie najwyżej był piąty, ale drużynowo najpierw zdobył srebro (2006), a następnie złoto (2007). Wówczas mówiono, że jest następcą Primoza Peterki czy Petera Zonty, czołowych słoweńskich skoczków.
Roglic sumiennie trenował i pracował nad swoją pozycją w reprezentacji Słowenii. Konkurencję miał dużą, ale nie zamierzał się poddawać. Przełom nastąpił w marcu 2007 roku w kwalifikacjach do konkursu na mamuciej skoczni w Planicy. Jeden skok w zasadzie odmienił życie 18-letniego wówczas Roglicia.
Koszmarny upadek zmienił wszystko
Primoz Roglic usiadł na belce startowej, a słoweńska publiczność zaczęła wiwatować i dopingować swojego rodaka. Ten odepchnął się od belki i ruszył w dół rozbiegu. Wybił się z progu i po chwili wypięła mu się narta. Roglić przekoziołkował w powietrzu, z całym impetem uderzył o zeskok i stracił przytomność. Publiczność zamarła, pełną wrzasku fanów Letalnicę obiegła cisza.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki marzy o zimowym wejściu na K2. "To wielkie wyzwanie"
Roglic przetransportowany został do szpitala, skąd napłynęły dobre wieści. Słoweński skoczek doznał złamania kości nosowej, wstrząśnienia mózgu oraz licznych potłuczeń. Wielu przepowiadało, że młody Słoweniec nie wróci już na skocznie. On był jednak uparty i nadal skakał, jednak kariery nie zrobił.
Miał problemy zdrowotne i w wieku 22 lat postanowił zakończyć karierę skoczka narciarskiego. Ostatnimi oficjalnymi zawodami był marcowy FIS Cup w Szczyrku, gdzie zajął 17. miejsce. Słoweniec po zakończeniu sezonu 2010/2011 nie chciał jednak odejść od sportu i zdrowego trybu życia. Kupił rower i wtedy nawet nie odważył się marzyć, że pięć lat później wygra etap Giro d'Italia.
"Kupiłem rower i zacząłem jeździć"
Chciał być najlepszym skoczkiem na świecie, ale nie osiągał dobrych wyników. Brakowało mu motywacji. - Marzyłem o tym, ale miałem problemy z kolanami i innymi urazami. W wieku 21 czy 22 lat kupiłem sobie rower i zacząłem jeździć - przyznał Roglic w jednym z wywiadów, który przytoczyła oficjalna strona Giro d'Italia po jego sensacyjnym etapowym triumfie.
- Nigdy wcześniej nie przejechałem w czasówce więcej niż dziesięć kilometrów - z uśmiechem przyznał Roglic na mecie. Miał duże problemy z rowerem, ale i tak nie dał rywalom szans. Wówczas kolarski świat usłyszał o nim po raz pierwszy. Wcześniej wygrywał małe wyścigi w ojczyźnie czy Azerbejdżanie. 15 maja został trzecim w historii Słoweńcem, który wygrał etap tego legendarnego wyścigu.
W Słowenii znów zaczęło być o nim głośno. Roglic stał się specjalistą od jazdy indywidualnej na czas, ale dobrze radzi sobie również w górach. Nie jest co prawda liderem swojej grupy - LottoNL-Jumbo, jednak jako pomocnik wiele daje swoim kolegom. Stać go również na etapowe zwycięstwa, co potwierdził podczas czwartego etapu Wyścigu Dookoła Kraju Basków. - Wiedziałem, że to będzie odpowiednia chwila, zaatakowałem i zrobiłem wszystko by utrzymać przewagę - mówił po finiszu Roglic.
Kolarstwo nową miłością
Kiedy Roglic trenował skoki narciarskie... nie mógł jeździć na rowerze. - Wtedy potrzebujesz szybkich mięśni, a podczas jazdy na rowerze wykonujesz przez długi czas te same ruchy i tracisz prędkość. Kiedy już kupiłem sobie rower, to odkryłem, że jestem w tym całkiem dobry - powiedział Roglić w jednym z wywiadów.
Kolarstwo zostało więc nową miłością Słoweńca. Jego kariera rozwija się w szybkim tempie. Jest on najlepszym przykładem, że można późno zacząć starty wśród zawodowców i osiągać sukcesy.
- Żyję swoimi marzeniami, chcę konkurować z najlepszymi kolarzami na świecie - ambitnie przyznał Roglić. Jego celem jest zwycięstwo w jednym z górskich etapów wielkiego Touru. Niemożliwie nie istnieje.
Łukasz Witczyk