Problemy żołądkowe Bennetta w Giro d'Italia. "Myślałem, że umrę"

Wszyscy zastanawiali się, dlaczego Sam Bennett rozpoczął setną edycję Giro d'Italia tak słabo. Teraz już wiadomo. To przez zatrucie pokarmowe.

Przemek Sibera
Przemek Sibera
Getty Images / Bryn Lennon

Sam Bennett miał być liderem teamu Bora-Hansgrohe na drugim etapie Giro d'Italia. Jego występ jednak nie porwał. Irlandzki kolarz większość czasu spędził na tyłach peletonu. Do mety dojechał ze stratą 12 minut i 49 sekund do najszybszego Andre Greipela.

Skąd ten nagły spadek formy 26-latka? Okazuje się, że Bennett miał poważne problemy z żołądkiem. - Już przed pierwszym etapem kilka razy odwiedziłem toaletę, ale myślałem, że to zwykły stres - zdradził na łamach "Irish Independent".


Następnej nocy okazało się, że to coś dużo bardziej poważnego. - Spędziłem więcej czasu w łazience niż łóżku. Na dworze było gorąco, mimo to ja drżałem pod kołdrą z zimna. Na śniadaniu byłem trzy kilo lżejszy. Straszne bolała mnie głowa i miałem gorączkę - zdradził kolega z teamu Rafała Majki.

Na trasie Bennett toczył walkę nie tylko z rywalami, ale również z samym sobą. Miał zawroty głowy, nie potrafił się skoncentrować. - Na ostatnich 50 km pomógł mi Jan Barta. Bez niego nie ukończyłbym tego odcinka. Po wyścigu wróciłem do autobusu, wpełzłem pod prysznic, przebrałem się i zasnąłem na podłodze - dodał Irlandczyk.

Na trzecim etapie Giro 26-latek jechał spokojnie, żeby tylko dotrwać do mety. - Było ciężko, ale dużo lepiej niż dzień wcześniej. W sobotę miałem wrażeniem, że umrę podczas wyścigu - przyznał kolarz Bora-Hansgrohe.

W klasyfikacji generalnej wyścigu Bennett zajmuje 191. miejsce. Czwarty etap we wtorek - z Cefalu do Etny (180 km).

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Szpilka uczy pięściarza z Dominikany polskich piosenek
Czy Sam Bennett przy takich problemach powinien kontynuować start w Giro d'Italia?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×