Słoweński kolarz drużyny Bahrain-Merida, 23-letni Luka Pibernik, na długo zapamięta 5. etap tegorocznego Giro d'Italia. Wprawdzie dwukrotny mistrz Słowenii w wyścigu ze startu wspólnego zajął na nim odległe miejsce, ale przez chwilę mógł poczuć się triumfatorem.
Finał środowego etapu Padana- Mesyna (159 km) rozgrywany był na blisko sześciokilometrowej rundzie (5900 m), którą kolarze musieli pokonać dwa razy. Pibernik zapomniał jednak o tym fakcie i kiedy peleton zbliżał się do końca pierwszej pętli, odjechał od reszty stawki i niespodziewanie rozpoczął finisz. Młody zawodnik przekroczył linię jako pierwszy i uniósł ręce w geście triumfu.
- Luka nie słyszał, jak krzyczeliśmy do niego, że do mety pozostało jeszcze 6 km. Nie wiedział o tym i stąd ta wpadka. On jest młody i takie rzeczy mogą mu się przydarzać - podsumował w rozmowie z telewizją RAI doświadczony Vincenzo Nibali.
Fatalna pomyłka kosztował Pibernika sporo sił i kolarzowi zabrakło mocy na ostatniej rundzie. Słoweniec ostatecznie zajął 148. miejsce ze stratą 20 sekund do zwycięzcy - Fernando Gavirii z Kolumbii.
ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok