Dookoła Flandrii: Quick Step sfrustrowany, ale zwycięski

Stijn Devolder - sfrustrowany, Tom Boonen - sfrustrowany. Powód? Filippo Pozzato. Włoch śledził liderów Quick Step, który ostatecznie zanotował w wyścigu Dookoła Flandrii kolejny wielki sukces. Po raz drugi z rzędu z triumfu tam cieszył się Devolder.

Przekraczając linię mety w Ninove Devolder wskazał palcem w niebo, co było uczczeniem pamięci Frederieka Nolfa, 21-letniego Belga, który zmarł w śnie podczas lutowego wyścigu Dookoła Kataru. W 1995 roku Lance Armstrong, którego pomocnikiem był przez dwa lata właśnie Devolder, wygrywając w Limoges etap Tour de France, w podobny sposób uhonorował cześć o Fabio Casartellim.

Devolder został szóstym zawodnikiem, który obronił swoje zwycięstwo we Flandrii. Dwukrotnie z rzędu triumfowali tam jego rodacy: Romain Gyssels (1931-2), Achiel Buysse (1940-1), Eric Leman (1972-3), Tom Boonen (2005-6), a jedynym człowiekiem, który wygrał Ronde trzykrotnie z kolei był Fiorenzo Magni (1949-51).

- Udowodniłem, że mój poprzedni triumf tutaj nie był przypadkiem. Gdy byłem na czele, zespół zapewnił mi ochronę - powiedział Devolder.

Niemający gwiazdorskich manier 29-latek z Kortrijk swój pierwszy triumf we Flandrii uczcił... frytkami z majonezem zjedzonymi wspólnie z małżonką. Jak stwierdził, Ronde to jeden z dwóch klasyków, jakie jest w stanie wygrać. Drugi to Paryż-Roubaix, inny wyścig na bruku.

- Zwycięstwo w zeszłym roku dało mi pewność siebie. Od tamtej pory wiem, że mogę robić różnicę w trudnych, długich wyścigach. W 2008 było wyjątkowo ze względu na koszulkę [mistrza Belgii], a także dlatego, że było to moje pierwsze zwycięstwo - tłumaczył.

Devolder potwierdził, że dobrze, jak w ubiegłym roku, współpracowało mu się z Boonenem. - Chociaż wszyscy w zespole byli nerwowi, a Pozzato cały czas mnie śledził. Za każdym razem, gdy zaatakowałem, on natychmiast był za mną, co było trochę frustrujące. Ale Pozzato, Sylvain Chavanel i ja byliśmy najmocniejszymi zawodnikami w wyścigu - przyznał.

Decydujący atak na Kapelmuur był indywidualną inicjatywą Devoldera. Jak stwierdził, nadeszła go chwila inspiracji.

Ballan ocenia Pozzato

Na poboczach szos i brukowanych ulic zebrało się w niedzielę prawie milion osób, nie tylko Flandrów, którzy przybyli zobaczyć święto sportu w regionie, który kocha kolarstwo.

Korespondent "La Gazzetta dello Sport" nazwał rywalizację we Flandrii partyjką pokera na bruku. W okresie dochodzenia do formy po infekcji wirusowej komentowaniem wydarzeniem na łamach mediolańskiego dziennika zajmuje się natomiast mistrz świata Alessandro Ballan (Lampe), który napisał w poniedziałek m.in.:

"Co za różnica oglądać wyścig w telewizji. Mój wyścig... Źle się poczułem, gdy zobaczyłem ataki Pozzato i Boonena. Filippo jest moim wielkim przyjacielem, jest w większym ode mnie stopniu profesjonalistą, ale w końcówce postradał szanse. Devolder nie jest kimś, komu powinno dać się wolną rękę na takim etapie wyścigu. (...) Muszę pochwalić Bandierę. Trenował ze mną, a w zeszłym roku po upadku leżał cały dzień w śpiączce, przez co stracił środek sezonu."

Sfrustrowany wydarzeniami na trasie był Boonen. Pozzato ujawnił, że po ataku Devoldera belgijski specjalista od klasyków stał się bardzo nerwowy, zaczynając krzyczeć do radia, aby jego kompan się... zatrzymał, bo inaczej on będzie musiał go ścigać.

- To był dla mnie bardzo frustrujący dzień. Taktyka Pozzato była negatywna i jej nie rozumiem, bo cały czas siedział na moim kole. Zaproponował mi: zaatakujmy. Dlaczego jednak nie dał mi zmiany? Trzydzieści lat temu tak współpracował z innymi nawet Merckx, wiec dlaczego on nie potrafił? - pytał Boonen.

Pozzato odpowiedział, że nie czuł się najlepiej, a po wjeździe na Grammont nie czuł, że nogi go niosą.

Efektownie prezentujący się w ucieczce Manuel Quinziato (Liquigas). - Niczego nie rozważałem, ale jechałem, by wygrać - przyznał. Przyjechał na 32. pozycji. - Szkoda, że na Grammont dostałem skurczów i nie mogłem podążyć za Devolderem. Nie miałem szczęścia. Spróbuję jeszcze raz, w niedzielę. Już zimą powiedziałem sobie, że chcę wygrać w Roubaix. Teraz w to wierzę - stwierdził.

Komentarze (0)