181,5 kilometra z Nantui do Chambery miało być królewskim etapem najsłynniejszego kolarskiego wyścigu, a okazało się iście diabelskim. Na bardzo trudnych technicznie zjazdach upadło kilku znakomitych kolarzy.
[tag=13572]
Geraint Thomas[/tag] złamał obojczyk i musiał się wycofać, dramatycznie wyglądała kraksa Richieego Porte'a, który prosto z trasy został zabrany do szpitala. Leżał też Majka, ale mimo otwartych ran i ubytków skóry zdołał dojechać do mety. Do zwycięzcy Rigoberto Urana stracił ponad 36 minut.
- Etap zapowiadał się na bardzo ciężki i taki był. Poza trudnymi, stromymi podjazdami, były też wymagające i niebezpieczne zjazdy. To nie było dobre rozwiązanie na pierwszy górski etap. Moim zdaniem byłoby lepiej, gdyby pierwszy etap w górach, dużo wnoszący do klasyfikacji generalnej, kończył się na szczycie, a nie na bardzo karkołomnym zjeździe - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Dariusz Baranowski, 12. zawodnik Tour de France w 1998 roku, komentator stacji Eurosport.
- W czasie Tour de France zawsze jest dużo kraks w pierwszej części wyścigu, ale aż tak dramatycznych momentów, tylu wypadków kolarzy, którzy przyjechali walczyć o podium "Wielkiej Pętli", i aż takich dramatów nie pamiętam. Przykrych incydentów było wyjątkowo dużo - dodaje olimpijczyk z Atlanty.
ZOBACZ WIDEO: Szczere słowa Michała Kwiatkowskiego o wypadkach i wielkim ryzyku w kolarstwie
Baranowski jest pod wrażeniem determinacji i woli walki Majki, który mimo poważnych urazów ukończył etap.
- Rafał jest ambitnym i walecznym zawodnikiem. Nie poddaje się i dopóki może jechać, jedzie. Pokazał swoją ogromną determinację i profesjonalne podejście do sportu. Mimo licznych bolesnych uszkodzeń ciała dojechał do mety. Z wielkim bólem, z wielkim cierpieniem, ale mógł jechać na rowerze i chciał ukończyć etap. Wielki szacunek za to, że do mety dotarł - ocenia były zawodnik m.in. Banesto, Liberty Seguros i US Postal.
Linię mety Majka minął razem z Michałem Kwiatkowskim. Kolarz grupy Sky pomógł obolałemu koledze na końcowych kilometrach, za co zdaniem Baranowskiego również zasłużył na pochwałę.
- Słowa uznania dla Michała. Tak jak na wcześniejszych etapach, wykonał olbrzymią pracę dla Christophera Froome'a, długo prowadził peleton pomiędzy górami. Po jej wykonaniu został z tyłu i chciał spokojnie dojechać do mety. Dołączył do niego Rafał, a Michał pewnie wspierał go ciepłym słowem, zachęcał do kontynuowania jazdy. Ładny obrazek - mówi ekspert Eurosportu.
W poniedziałek Majka wraz z zespołem Bora-Hansgrohe zadecydował, że nie będzie kontynuował jazdy w Tour de France 2017. - Musieliśmy podjąć mądrą decyzję. Zarówno z punktu widzenia mojego zdrowia, jak i reszty sezonu - powiedział.