"Diabelski" etap TdF. Baranowski: Aż tylu dramatów czołowych kolarzy nie pamiętam

Materiały prasowe / Fot. bora-hansgrohe.com / Na zdjęciu: Rafał Majka
Materiały prasowe / Fot. bora-hansgrohe.com / Na zdjęciu: Rafał Majka

- W Tour de France zawsze jest dużo kraks, ale aż tylu dramatów czołowych kolarzy nie pamiętam - mówi Dariusz Baranowski o dziewiątym etapie tegorocznej "Wielkiej Pętli". Poważny upadek miał na jego trasie Rafał Majka.

181,5 kilometra z Nantui do Chambery miało być królewskim etapem najsłynniejszego kolarskiego wyścigu, a okazało się iście diabelskim. Na bardzo trudnych technicznie zjazdach upadło kilku znakomitych kolarzy.

[tag=13572]

Geraint Thomas[/tag] złamał obojczyk i musiał się wycofać, dramatycznie wyglądała kraksa Richieego Porte'a, który prosto z trasy został zabrany do szpitala. Leżał też Majka, ale mimo otwartych ran i ubytków skóry zdołał dojechać do mety. Do zwycięzcy Rigoberto Urana stracił ponad 36 minut.

- Etap zapowiadał się na bardzo ciężki i taki był. Poza trudnymi, stromymi podjazdami, były też wymagające i niebezpieczne zjazdy. To nie było dobre rozwiązanie na pierwszy górski etap. Moim zdaniem byłoby lepiej, gdyby pierwszy etap w górach, dużo wnoszący do klasyfikacji generalnej, kończył się na szczycie, a nie na bardzo karkołomnym zjeździe - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Dariusz Baranowski, 12. zawodnik Tour de France w 1998 roku, komentator stacji Eurosport.

- W czasie Tour de France zawsze jest dużo kraks w pierwszej części wyścigu, ale aż tak dramatycznych momentów, tylu wypadków kolarzy, którzy przyjechali walczyć o podium "Wielkiej Pętli", i aż takich dramatów nie pamiętam. Przykrych incydentów było wyjątkowo dużo - dodaje olimpijczyk z Atlanty.

ZOBACZ WIDEO: Szczere słowa Michała Kwiatkowskiego o wypadkach i wielkim ryzyku w kolarstwie

Baranowski jest pod wrażeniem determinacji i woli walki Majki, który mimo poważnych urazów ukończył etap.

- Rafał jest ambitnym i walecznym zawodnikiem. Nie poddaje się i dopóki może jechać, jedzie. Pokazał swoją ogromną determinację i profesjonalne podejście do sportu. Mimo licznych bolesnych uszkodzeń ciała dojechał do mety. Z wielkim bólem, z wielkim cierpieniem, ale mógł jechać na rowerze i chciał ukończyć etap. Wielki szacunek za to, że do mety dotarł - ocenia były zawodnik m.in. Banesto, Liberty Seguros i US Postal.

Linię mety Majka minął razem z Michałem Kwiatkowskim. Kolarz grupy Sky pomógł obolałemu koledze na końcowych kilometrach, za co zdaniem Baranowskiego również zasłużył na pochwałę.

- Słowa uznania dla Michała. Tak jak na wcześniejszych etapach, wykonał olbrzymią pracę dla Christophera Froome'a, długo prowadził peleton pomiędzy górami. Po jej wykonaniu został z tyłu i chciał spokojnie dojechać do mety. Dołączył do niego Rafał, a Michał pewnie wspierał go ciepłym słowem, zachęcał do kontynuowania jazdy. Ładny obrazek - mówi ekspert Eurosportu.

W poniedziałek Majka wraz z zespołem Bora-Hansgrohe zadecydował, że nie będzie kontynuował jazdy w Tour de France 2017. - Musieliśmy podjąć mądrą decyzję. Zarówno z punktu widzenia mojego zdrowia, jak i reszty sezonu - powiedział.

Komentarze (2)
avatar
collins01
11.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Michal,po prostu wielkie dzieki!!!JHestes prawdziwym"szeryfem" w tym peletonie! 
avatar
Matys Leszno
10.07.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jak tak dalej pójdzie to Tour wygra nie zawodnik, który będzie w najwyższej formie a ten, który po prostu się nie przewróci.