Strefa wolna od samochodu. Katowice czekają na Tour de Pologne

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Katowice w dniu drugiego etapu Tour de Pologne wyglądają, jakby na planecie zabrakło paliwa. Centrum miasta stało się strefą wolną od samochodów, spełnionym snem szalonych ekologów. Wszędzie rowery.

Aleja Korfantego? Zamknięta. Od rana do późnej nocy. To jednak tylko przedsmak, bo kiedy kolarze wjadą na rundy po Katowicach, z ruchu wyłączona zostanie większość miasta. Policja w komunikacie opracowanym wspólnie z organizatorami prosiła kierowców o unikanie parkowania przy... 24 ulicach.

Kolarze wpadną tu od Siemianowic Śląskich i pokonają trzy 17-kilometrowe pętle. Ruszą od ronda Uniwersytecka, przez Dudy-Gracza, Ceglaną, Mikołowską, Korfantego, Kościuszki i Góreckiego aż do ronda Ziętka, znów w aleję Korfantego.

Idziemy środkiem ulicy. Samochodów nie widać. Dominują rowerzyści i spacerowicze. Z nieba leje się żar, więc ludzkość egzystuje głównie w cieniu. Gorzej mają młodzi uczestnicy Nutella Mini Tour de Pologne, którzy przy męczącej aurze pędzą po ulicach. Przyjechali z trenerami, z rodzicami. Już przed południem na parkingach w okolicach Spodka dominują minibusy z całej Polski.

- Dawidek! No k... do przodu! - słyszymy na poboczu. To jednak tylko jednostki, Komitetu Oszalałych Rodziców na wyścigach kolarskich nie ma. Bliscy kryją się na trybunach. Dopingują sportowo, mocno ściskając kciuki.

Dorośli kolarze do Katowic dotrą dopiero po południu. Podobno kiedyś ktoś mówi o alei Korfantego "świątynia polskiego sprintu", gdzieś na świecie umiera panda. Faktem pozostaje jednak, że nigdzie w Polsce peleton nie pędzi z taką prędkością, jak tu. Od lat zwyciężają pod Spodkiem wielcy sprinterzy: Marcel Kittel, Matteo Pelucchi, Fernando Gaviria. Tylko raz udało się to harcownikowi, kiedy szaloną akcję sukcesem zwieńczył uznany "czasowiec" Taylor Phinney.

ZOBACZ WIDEO Katowice przed finiszem 2. etapu Tour de Pologne

Teraz faworyt jest jeden: Peter Sagan. Historia to w gruncie rzeczy nudna, bo dwukrotny mistrz świata przyjechał na pierwszy etap zwyciężyć, i wygrał. Banał. Caleb Ewan czy Sacha Modolo też są sprinterami pierwszej klasy, ale postawienie na któregoś z nich wymaga żyłki hazardzisty. Kurs wysoki, szansa zwrotu niska.

W sobotę godzinę po zakończeniu etapu pod oficjalnym sklepem Sagana - tak, jeździ takowy po całym świecie w ślad za wybitnym Słowakiem - zgromadziły się tłumy. Mieli powody do świętowania, w Krakowie bawili się do białego rana. A teraz są gotowi, by zaśpiewać o Katowicach nocą.

Komentarze (0)