W ubiegłą sobotę (25.11.) w WP SportoweFakty ukazał się wywiad z Piotr Kosmalą, który uruchomił całą lawinę zdarzeń. Tego samego dnia Witold Bańka zaapelował o dymisję całego zarządu. Według ministra sportu, tylko katharsis całego środowiska, może pomóc dyscyplinie.
Na jaw wyszły nagrania jednego z październikowych posiedzeń zarządu PZKol. Już wtedy prezes Dariusz Banaszek wiedział o tym, co wykazał audyt. Zdawał sobie sprawę z seksu z nieletnimi i gwałtów. Padają jednak również słowa na temat dopingu.
- Co mnie to obchodzi? A powiedział... Co więcej? Przetaczał krew, podawał EPO czy kradł? - wrzeszczał Banaszek.
- Od tego jest prokuratura, proszę bardzo - tam - wtórował mu jeden z członków zarządu.
To może być gwóźdź do trumny PZKol. Witold Bańka jest przeciwnikiem niedozwolonego wspomagania organizmu. Kiedy wyszła na jaw afera z dopingiem wśród ciężarowców, również nawoływał do dymisji związku.
ZOBACZ WIDEO: Czesław Lang: Musimy rozwiązać zarząd i wybrać nowych ludzi. Naszymi problemami interesują się za granicą
Bańka dał czas zarządowi PZKol na dymisję do końca tygodnia. Jeżeli tak się nie stanie, to w najbliższy poniedziałek ministerstwo rozpocznie swoją procedurę i złoży wniosek do sądu rejestrowego o wprowadzenie kuratora.
Jeszcze raz: WSZYSCY członkowie zarządu @PZKolarski muszą złożyć dymisję dla dobra polskiego kolarstwa. Jest to warunek absolutnie konieczny. Musi nastąpić całkowity reset!
— Witold Bańka (@WitoldBanka) 30 listopada 2017
Przeczytaj także:
Seksafera to nie jedyny problem PZKol. Padły słowa o "przetaczaniu krwi i EPO"
Czterech członków zarządu PZKol podało się do dymisji. Kosmala nie będzie kandydował do nowych władz
Dramatyczna sytuacja w PZKol. "Pensje nie wpłynęły" - skarżą się pracownicy biura
Witold Bańka ostro o zarządzie PZKol. Daje mu kilka dni na dymisję
idąc tym tropem proponuję dymisję ministra dla uzdrowienia polskiego sportu