Piątkowy zjazd delegatów w Pruszkowie miał być rozliczeniem targanego skandalami obyczajowymi i aferami związku. Po tym jak minister Witold Bańka wezwał do dymisji cały zarząd, rezygnację złożyło 8 z 9 jego członków. Na stanowisku pozostał jedynie prezes Banaszek, który ogłosił, że odejdzie, ale tylko jeśli będą chcieli tego delegaci. Ci jednak dali mu kolejną szansę, i to przy 70-procentowym poparciu.
Reakcja Ministerstwa Sportu i Turystyki była natychmiastowa. Bańka za pośrednictwem Twittera poinformował, że od stycznia wstrzymuje finansowanie PZKol.
- Słyszałem, że delegaci z PZKol niewłaściwie zinterpretowali słowo RESET, rozumiejąc je w kontekście wyłącznie "bankietowym". Tym samym od 2018 r. finansowanie kolarstwa poprzez PKOl. PZKol bez środków MSiT - napisał.
Na jego wpis szybko odpowiedział Kamil Dziedzic, delegat związku, który w piątek zjawił się w Pruszkowie. Zasugerował przy okazji powstanie osobnej federacji zajmującej się MTB.
ZOBACZ WIDEO: Obrona potężnym problemem kadry. Paweł Kapusta: Jeżeli się nie poprawimy...
- Ma pan jaja! Jestem delegatem PZKol i jestem zdruzgotany. Czy da pan szansę MTB i młodym osobom, którym dobro kolarstwa jest bliskie? Tworzymy osobną federację i działamy.
Ma Pan jaja! Jestem delegatem PZKol i jestem zdruzgotany. Czy da Pan szansę MTB i młodym osobom którym dobro kolarstwa jest bliskie - tworzymy osobną federacje i działamy.
— Kamil Dziedzic (@kamileqPL) 22 grudnia 2017
Po piątkowym zjeździe PZKol pozostał praktycznie bez środków. Z finansowania wycofały się w ostatnich miesiącach CCC, Orlen i 4F, a teraz do tej listy dołączyło ministerstwo. A to wszystko przy wielomilionowym długu związku.