Andrzej P. aresztowany na trzy miesiące. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury

Były selekcjoner reprezentacji Polski oraz dyrektor sportowy Polskiego Związku Kolarskiego został aresztowany. Prokuratura: "ze względu na możliwość matactwa oraz bardzo srogą karę, jaka mu grozi. Nawet do 12 lat".

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Andrzej P PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Andrzej P.

Andrzej P. najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. To efekt 10-miesięcznej pracy śledczych z Prokuratury Rejonowej w Warszawie, którzy od stycznia 2018 badali sprawę tzw. seksafery w polskim kolarstwie. Żmudne przesłuchania (około 30 osób), tysiące stron zeznań, odkrywanie przerażających faktów - to wszystko spowodowało, że prokuratorzy uznali za zasadne zatrzymanie głównego podejrzanego. Były selekcjoner - jak informowaliśmy - w poniedziałek (29.10.) rano został zatrzymany przez policję w swoim miejscu zamieszkania, potem wysłuchał zarzutów, złożył wyjaśnienia, spędził noc w policyjnej izbie zatrzymań, a we wtorek rano dowiedział się, że śledczy chcą go zatrzymać na trzy miesiące.

O sprawie zadecydował II Wydział Karny Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Prokuratorzy uzasadnili swój wniosek "obawą matactwa" oraz "bardzo surową karą, jaka grozi zatrzymanemu". Przypomnijmy, że Andrzej P. usłyszał zarzuty gwałtów oraz jednej próby gwałtu na kilku kobietach. Po raz pierwszy publicznie o tej sprawie powiedział były wiceprezes PZKol w rozmowie z WP SportoweFakty pod koniec listopada 2017 (cały wywiad przeczytasz TUTAJ >>).

Przypomnijmy, że sprawa molestowania seksualnego to jedna z części wielkiego śledztwa, które toczy się w Prokuraturze Rejonowej w Warszawie. Prokuratorzy badają również podejrzenie o fałszerstwa finansowe na wielką skalę, do których miało dochodzić w związku w latach 2010-2017. - Sprawa wygląda na bardzo rozwojową i bardzo skomplikowaną - powiedziała nam Agnieszka Zabłocka-Konopka, która pełni funkcję rzecznika prasowego Prokuratury Rejonowej w Warszawie.

Zatrzymanie Andrzeja P. to pierwszy - ale z pewnością nie ostatni - krok w kierunku wyjaśnienia jednej z największych afer, do których doszło w historii polskiego sportu.

ZOBACZ WIDEO Kuriozalna bramka i kolejne stracone punkty Fiorentiny [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×