Trwa ciąg dalszy epopei z Aleksandrem Winokurowem w roli głównej. Kazach, który podczas Tour de France przed dwoma laty przetoczył sobie krew, by wygrać po ciężkim wypadku górski etap, został zdyskwalifikowany na dwa lata i ogłosił zakończenie kariery. W czwartek ogłosił jednak, że 24 lipca, kiedy kończy się okres banicji, powraca na szosę.
- Nie wiem dlaczego miałbym iść do innego zespołu, skoro to ten został dla mnie stworzony w 2006 roku - mówi. - Ten zespół jest dla mnie, moje miejsce jest tutaj i nigdzie indziej. Jeżeli Johan Bruyneel mnie nie chce, może powinien odejść - mówił na konferencji prasowej Winokurow, wokół którego trzy lata temu miał powstać wielki zespół.
Jego miejsce jako gwiazdy Astany zajął w ubiegłym sezonie Contador. Teraz on staje się postacią, o którą będą dbali szefowie zespołu. Nowy kontrakt, oczywiście z atrakcyjnym uposażeniem, zapowiedział dla Contadora Nikołaj Proskurin. - Będzie naszym liderem przez najbliższe lata, mając wolną rękę w zatrudnianiu tych kolarzy, których będzie chciał. W naszym przekonaniu zespół będzie złożony głównie z Hiszpanów i Kazachów, w tym Winokurowa - mówi dziennikowi "L'Équipe" wiceprezydent kazachskiej federacji kolarskiej zasiadający również w tamtejszym rządzie.
Winokurowa w oczywisty sposób nie chce w swoim zespole Bryuneel, team manager, czyli najważniejsza osoba zarządzająca kolarzami. Przed Giro d'Italia wystąpił jako rzecznik kolarzy po tym, gdy na jaw wyszło, że nie otrzymują pensji. Od tego czasu kierownictwo zespołu nie może dogadać się z charyzmatycznym Belgiem. Kiedy strona kazachska będzie chciała jeszcze przeforsować dołączenie do kadry Winokurowa, ktoś może się pożegnać.
W 2008 roku Bruyneel uwierzył w projekt Astany, przechodząc tam z Discovery razem z Contadorem, z którym wygrał Tour de France. Hiszpan żółtej koszulki jednak obronić nie mógł, czego dowiedział się krótko po nałożeniu nowych barw. Astana za grzechy Winokurowa nie została zaproszona na Wielką Pętlę.
Kazach jest przez Bruyneela niepożądany również z tego powodu, że Astana ma już nawet zbyt dużą liczbę zawodników mogących rywalizować o zwycięstwo w wielkich tourach. Obok Levi Leipheimera jest to Lance Armstrong. To człowiek Bruyneela jeszcze z US Postal.
- Oni muszą się zadeklarować: albo kontynuują z nami współpracę na naszych warunkach, albo zakładają swój własny zespół w Stanach Zjednoczonych - powiedział Proskurin mając na myśli Armstronga i Bruyneela, którzy mają być w każdej chwili na stworzenie własnego zespołu na amerykańskiej licencji.
- Zawsze mówiłem to co myślałem, stąpałem po ziemi, ale stało się to potem nie do zaakceptowania - mówi o konflikcie wewnątrz Astany Bruyneel. W kierownictwie Astany pojawiły się głosy nawet o zwolnieniu, jeszcze przed tegoroczną Wielką Pętlą, belgijskiego managera, którego kolarze dziewięć razy z rzędu wygrali Tour de France.
Jeżeli korespondent paryskiej "L'Équipe" usłyszał z ust członków federacji słowa "Bruyneel popełnił wiele błędów" i "jest naszym pracownikiem, który ma więcej obowiązków niż praw", to trudno będzie o dalsze wytrwanie Belga w takiej atmosferze.
Tymczasem Nursułtan Nazarbajew, sprawujący dyktatorskie rządy prezydent Kazachstanu, zapowiedział, żeby wszystkie podmioty wspomagające Astanę, a mające w czasach ekonomicznego kryzysu problemy finansowe, zostaną odsunięte od współpracy.