Początek czerwca bieżącego roku, Katarzyna Konwa i Rita Malinkiewicz jadą wspólnie na pierwszy trening akcji "RittRide for all". Na miejsce jednak nie docierają, bowiem w Wilkowicach zostają potrącone przez samochód. Obie w ciężkim stanie trafiają do szpitala.
Katarzyna Konwa przeszła już operację zespolenia kręgosłupa i połamanej twarzoczaszki oraz rekonstrukcję nosa i języka. Kilkanaście dni temu opuściła szpital, trafiła do ośrodka rehabilitacyjnego i w poniedziałek postawiła pierwsze kroki przy pomocy balkonika (więcej TUTAJ).
Rita Malinkiewicz jest w cięższym stanie. Nadal nie odzyskała przytomności i przebywa w szpitalu. Reaguje jednak na odgłosy. Porusza prawą ręką i nogą. Lekarze rozważają scenariusz, by skierować kolarkę do tego samego ośrodka rehabilitacyjnego, w którym przebywa Konwa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie tylko świetnie skacze o tyczce. Akrobatyczne umiejętności Piotra Liska
Świat obu zawodniczek zmienił się w jednej chwili. Jechały szosą, jak ustaliła prokuratura, prawidłowo. Nagle samochód z przeciwnego pasa zjechał jednak w ich stronę. Autem kierowała 58-letnia kobieta. Była trzeźwa i posiadała aktualne prawo jazdy.
Półtora miesiąca później, w dolnośląskiej Sobótce, na rowerowy trening wybrał się Franciszek Gustowski. 78-latek został potrącony przez samochód. Kierujący pojazdem zbiegł z miejsca wypadku. Nie udzielił kolarzowi pomocy. Pomogła osoba z innego samochodu.
78-letni Franciszek Gustowski trafił w ciężkim stanie do szpitala. Rokowania lekarzy nie były najlepsze. Miał złamania żeber, kości łonowej do biodrowej, uszkodzone płuco oraz złamany kręgosłup. Lekarze walczyli o jego życie i tą walkę wygrali. Pan Franciszek, dzięki temu że uprawiał sport, miał silny organizm, który pomógł mu wygrać najważniejszą batalię, tę o własne życie.
Po niecałych dwóch tygodniach 78-letni kolarz opuścił szpital. Wrócił do domu, gdzie będzie dalej przechodził rehabilitację. - Serdecznie dziękuję wszystkim za wsparcie, szczere życzenia dojścia do zdrowia. Wyszedłem ze szpitala. Zaczynam kręcić, chyba jutro na rower wsiądę - żartował w specjalnym nagraniu. Na razie wsiadł na rower stacjonarny i przechodzi rehabilitację (więcej TUTAJ).
Przerażające liczby
Statystyki nie są optymistyczne. Od czterech lat na polskich drogach co roku dochodzi do ponad 4 tys. wypadków z udziałem rowerzystów, w tym ponad 200 śmiertelnych. Tylko w 2019 roku doszło do 4426 wypadków, w których życie straciło 257 rowerzystów. W tym roku, statystycznie, wypadków jest mniej, ale liczby wciąż są przerażające. Policja już odnotowała 1858 zdarzeń, w których zginęło 115, a rannych zostało 1697 rowerzystów.
- Rowerzyści są pełnoprawnymi uczestnikami ruchu drogowego, co niesie za sobą zarówno przywileje, jak i obowiązki, np. znajomości przepisów dotyczących ruchu drogowego. Są też tzw. niechronionymi uczestnikami ruchu drogowego. W przeciwieństwie do kierowców i pasażerów samochodów, rowerzysta pozbawiony jest jakiejkolwiek ochrony. Przy zderzeniu z pojazdem narażony jest na poważne obrażenia ciała. Stąd też warto, mimo braku prawnego obowiązku, zdecydować się na jazdę w kasku ochronnym - podkreśla komisarz Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.
- Na drodze potrzebna jest rozwaga i posiadanie instynktu samozachowawczego. Podczas jazdy trzeba mieć oczy dookoła głowy i zero zaufania do kierowców samochodów. Nie można myśleć, że kierowca mnie przepuści. Trzeba też uważać na innych kolarzy. Osobiście jeżdżąc w okolicach Warszawy, boję się bardziej niektórych rowerzystów niż kierowców. Na wąskich ścieżkach nie można się zbyt bardzo rozpędzać, grozi to czołowym zderzeniem - dodaje Czesław Lang, znakomity przed laty kolarz, obecnie dyrektor Tour de Pologne.
Po pandemii Polacy ruszyli na rowery
W tym roku najwięcej wypadków z udziałem rowerzystów odnotowano na terenie Poznania, Krakowa i Łodzi. Z kolei najmniej na razie jest w Białymstoku i Kielcach. Tymczasem rowerzystów na polskich drogach wciąż przybywa. Po odmrożeniu gospodarki po pierwszej fali koronawirusa, Polacy masowo ruszyli po rowery. Sklepy przeżywały oblężenie.
- Jest zdecydowanie więcej rowerzystów - zwraca uwagę Czesław Lang i dodaje: - Ludzie jeżdżą różnie. Niektórzy lepiej, inni słabiej. Ci drudzy rozglądają się za siebie, zjeżdżają na stronę innego kolarza. Do tego jest dużo rodzin z dziećmi. Trzeba po prostu bardzo uważać i starać się jeździć, gdzie ruch samochodowy jest znacznie mniejszy albo ścieżka rowerowa mniej zatłoczona.
Na drodze wiele zależy jednak od nas samych. Możemy znacznie ograniczyć ryzyko wypadku. Przede wszystkim, zero brawury. Zapomnijmy np. o słuchawkach w uszach. - Nie ma na to miejsca podczas przejażdżki rowerem - wyjaśnia Czesław Lang.
- Nasz słuch jest bardzo ważny i potrzebny na drodze. Możemy usłyszeć hamowanie samochodu czy klakson. Jak widzę osoby ze słuchawkami na uszach, które w dodatku prawie kładą się na rower i na nim pędzą, to jestem przerażony. Gdyby coś się wydarzyło na drodze, to taki rowerzysta nie ma praktycznie żadnych szans na reakcję - tłumaczy nasz rozmówca.
- Bądźmy przede wszystkim wobec siebie życzliwi i pamiętajmy, że na drodze jest miejsce dla każdego. Uśmiech, tolerancja i opanowanie emocji przynosi lepsze skutki niż agresywne zachowanie. Chcąc coś zmienić, zacznijmy właśnie od siebie - apeluje komisarz Robert Opas.